sobota, 9 maja 2015

7

Obudził go alarm w telefonie. Zaspany przetarł oczy i przeciągnął się. Wstał z łóżka i poszedł do szafy po świeży podkoszulek i spodnie od dresu. Ubrał się i poszedł do kuchni. Sięgnął po wodę, która stała na szafce, odkręcił zakrętkę i na raz wypił pół butelki. Spojrzał przez okno, na parkingu dostrzegł swoją sąsiadkę. Uśmiechnięta za rękę prowadziła Antka, i żywo o czymś z nim rozmawiała. Patrzył jak wiatr rozwiewa kosmyki jej włosów. A one odkrywają jej piękną twarz. Ona w tym momencie podniosła swoją głowę do góry i wydawało mu się, że ich spojrzenia się spotkały. Chciał jak najdłużej zatrzymać tę chwilę, jednak dziewczyna odwróciła głowę i całą swoją uwagę skupiła na synu.

No i masz Penchev, na własne życzenie to wszystko straciłeś. A tak właściwie, to co miałeś? Kilka jej uśmiechów, które były warte wszystkiego. Kilka odruchowych dotknięć jej ciała, które w wyjątkowy sposób reagowało na dotyk. Kilka jej ukradkowych spojrzeń, które były tak nieśmiałe, że nie mogłeś w to uwierzyć. Więc właściwie, to nie miałeś nic, a głupio czujesz jakbyś stracił miłość swojego życia.

- Ja pieprze…- wyszeptał pod nosem.
Zakręcił butelkę i odłożył ją na swoje miejsce. Poszedł po torbę na trening. Wyciągnął przepocony strój, wrzucił do pralki i włożył czysty podkoszulek i spodenki.
Wrócił do sypialni po telefon. Spojrzał na wyświetlacz. Żadnych wiadomości i połączeń nieodebranych. Włożył go do kieszeni spodni. Sięgnął po bluzę, którą przed snem zostawił na podłodze.
Spojrzał na pokój i doszedł do wniosku, że trzeba w końcu porządnie posprzątać mieszkanie. Udał się do łazienki by załatwić potrzeby i był gotowy na kolejne humorki trenera. Ostatnimi czasy wszystkim dawał mocno w kość. Igła snuł różne domysły na ten temat. Jemu nie chciało się wierzyć w to, że wcześniej tak nie czepiał się o wszystko.
Zabrał torbę, ubrał swoje ukochane buty i był gotowy do wyjścia. Przypomniał sobie, że nie zabrał słuchawek, więc  się po nie wrócił. Wygrzebał je z plecaka i był już teraz na pewno gotowy do drogi.
Opuścił mieszkanie, zamykał drzwi na  klucz, gdy tęsknie spojrzał na drzwi swojej sąsiadki.
Wrócił do niego dzień, w którym ją po raz pierwszy widział. Po ten cukier poszedł specjalnie. W tedy nie przeszkadzało mu to, że dziewczyna ma dziecko. Najzwyczajniej w świecie wmawiał sobie, że to nie jej, że może komuś pilnuje. Nie brał w ogóle pod uwagę faktu, ze to może być jej dziecko.
Odwrócił głowę, i dokończył przerwaną czynność. Zrobił trzy kroki i zatrzymał się przed drzwiami numer 27. Już podniósł rękę żeby zapukać. Już centymetry dzieliły jego dłoń od zimnego drewna.  Zrezygnował. Rozplątał słuchawki, wpiął je do telefonu i włożył do uszu. Na maksa pogłośnił muzykę, tak aby jej dudnienie zabiło kłębiące się w jego głowie myśli. Zbiegł po schodach.
Wyszedł na ruchliwą ulicę. Postanowił, że tym razem pieszo uda się na hale. Szedł szybkim krokiem. Po drodze potrącił swoją ręką nieuważnych przechodniów. Nie dbał o to.
Po 20 minutach był na hali. Do początku treningu pozostało mu kolejnych 20. W szatni jeszcze nie było nikogo. Nawet dozorca podejrzliwie na niego patrzył. On król spóźnień jest pierwszy na hali.
Otworzył swoją szafkę. Wyciągnął z niej buty. Z torby wyrzucił strój do treningu. Zaczął się rozbierać, kiedy do szatni wszedł Ignaczak.
- O! Siema starty! Co ty taki przed czasem?
- Nawet najlepsi spóźniacze czasem się nie spóźniają.- odparł kąśliwie na uwagę Igły.
- Ej, weź wyluzuj! Jak chcesz pogadać, to możesz na mnie liczyć.
- Obejdzie się bez. – wysyczał przez zaciśnięte zęby i sam nie wiedział dla czego, ale chciał dać w twarz Igle. Może po prostu był on pierwszą osobą/ rzeczą na której mógł wyładować swoje negatywne emocje.
- Człowieku, przecież widzę, że się coś dzieje. I najzwyczajniej w świecie chce ci pomóc, jak kumpel kumplowi.
- Nie Twój interes, dobra? I lepiej zajmij się swoimi sprawami.
- Widzę, że nie pogadamy. Rób jak uważasz. Jak coś to masz mój numer telefonu.
Gniewnie spojrzał na chłopaka, ale już słowem się nie odezwał.  Założył spodenki na tyłek, ubrał nakolanniki, i buty treningowe. Wcześniejsze rzeczy wrzucił do szafki i ją zamknął. Poszedł na halę.
Wyciągnął piłkę z stojaka i zaczął nią walić z całej siły w ścianę.  Z każdym kolejnym odbiciem czuł jakby jakiś wewnętrzny ciężar go opuszczał. Mimo to do pełnej lekkości bardzo dużo mu brakowało. Kolejna piłka- kolejne bezmyślne odbicie w ścianę. Po pomieszczeniu rozchodził się odgłos pisku jogo butów na parkiecie oraz uderzeń piłki o ścianę. Zrobiłem źle choć nic nie zrobiłem.- myślał. I kolejne silne uderzenie. Do  jego oczu napłynęła łza, którą skrycie uronił. Przetarł dłonią mokry policzek. Nie będę beczał jak baba. – i zabrał ostatnią piłkę, podrzucił do góry i wyskoczył na jej spotkanie uderzając z taką siłą, o jakiej posiadanie sam siebie nie posądzał. Piłka z impetem uderzyła o ścianę, a chłopak upadł na ziemię. Ze zranionego wcześniej palca zaczęła mocno płynąć krew.   
Nie zważając na to, gdy zabrakło mu już sił opadł na ziemię i schował twarz w dłonie.
- Ej stary, bo całe boisko upaprzesz krwią!- stał nad chłopakiem Igła, który stał z boku i obserwował wyczyny Nikolaya.
- Co?- podniósł głowę i wykrzywił twarz, ponieważ nie zrozumiał kolegi.
- Popatrz na palec. – ponowił prośbę Ignaczak.
Chłopak niechętnie rozprostował ręce i przyglądał się swoim dłonią. Dostrzegł, że jego dłoń jest cała we krwi. I nie ma już na palcu wcześniejszego opatrunku.
- Cholera!- krzyknął i wstał z miejsca.
- Chodź do lekarza, niech cię opatrzy. Kowal się wścieknie.
Panowie wyszli z hali i udali się do pokoju medyków. Pierwszy do pomieszczenia wszedł Krzysiek.
- Cześć chłopaki! Przyprowadziłem wam kalekę. – Wszedł głębiej do pomieszczenia i tym samym za jego pleców wyłonił się Nikolay.
- Trening się jeszcze nie zaczął a wy już ranni?- zażartował Andrzej.
- Wypadek przy pracy nad obiadem. – stwierdził  Niko, i pokazał Jackowi swoją dłoń.
Ten na jej widok zagwizdał.
- Masz rozmach. – stwierdził  Jacek. – Siadaj na łóżku.
Nikolay usiadł we wskazanym miejscu. Wyciągnął przed siebie zranioną dłoń. Jacek sprawnie przemył ranę, a następnie zawinął palec.
- Powinno się trzymać. I dzisiejszy trening masz lżejszy, aby palucha bardziej nie uszkodzić.
- Jasne. Dzięki. – uścisnął dłoń chłopak swojemu wybawcy.
- Nie ma za co. Taka praca.
Wraz z Krzyśkiem wyszli od lekarzy i w milczeniu udali się na trening. Przed samymi drzwiami hali Nikolay chwycił Krzyśka za ramię i po powstrzymał przed wejściem.
- Twoja propozycja pogadania dalej aktualna? – zapytał niemalże szeptem Niko.
- Tak.
- To po treningu, pasuje Ci?
- Jesteśmy umówieni.- i uścisnęli sobie dłonie.
Przeszli przez wrota prowadzące do piekła. Istnego piekła.
Trener jak nigdy, a może jak zawsze w ostatnim czasie krzyczał to na wszystkich to na pojedynczych zawodników. Tym razem pod jego ostrzałem był Olieg  Achrem. Trener Kowal wrzeszczał do ucha chłopakowi:
-Czy to takie trudne dla Ciebie żeby piłkę prosto odbić?!
Chłopak zaprzeczył kręcąc głową. Bez dalszej dyskusji powrócił do przerwanego ćwiczenia. I w tedy Kowal zauważył nowo przybyłych.
- O i są moi ulubieńcy! Czy was już zasady nie obowiązują? Gdzie się plątacie jak jest trening? Zaraz Wam wynagrodzę spóźnianie się. A na początek 20 karnych kółek. 
Bez słowa sprzeciwu ruszyli przed siebie. Pot i krew lała się na treningu. Przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo. 
Po ponad dwóch godzinach morderczego wysiłku trener był łaskaw puścić chłopaków do domów. Wychodząc z hali wyglądali jakby ruski czołg ich przejechał. Będąc w szatni nie mieli sił na pogaduchy a co dopiero na żarty. Każdy w milczeniu poszedł w swoją stronę.
Jak zawsze ostatni z szatni wychodził Ignaczak a za nim wlókł się Penchev.
- Rozmowa aktualna?- zapytał, chcąc się upewnić.
Igła pokiwał głową na znak zgody. Wyszli z budynku i wsiedli do samochodu libero.
Przy akompaniamencie radia jechali do domu przyjmującego.  Igła zaparkował pod blokiem i udali się do mieszkania. 
- Napijesz się czegoś?- zapytał kulturalnie swojego gościa Penchev, kiedy ściągnęli buty i weszli do salonu.
-Aż tak źle jest, że na trzeźwo tego nie ogarnę?- zażartował Igła, lecz mina kumpla szybko dała mu odpowiedź. Lepiej nie igrać z ogniem. - Dobra ja już nic nie mówię. I nie chcę nic do picia.
Chłopaki usiedli w salonie na kanapie.
-No to ten…- i popłynęła opowieść o tym wszystkim co się wydarzyło. Igła słuchał z uwagą każdego wypowiadanego słowa.  
- Jedyne co mogę Ci poradzić to pogadaj z nią. Jeszcze tak naprawdę to nic się nie wydarzyło. Ledwo się znacie. Ewidentnie ciągnie Cię do niej, tylko tu potrzeba czasu i pracy nad relacją.  Antek nie jest winy, że jest na tym świecie. Z resztą wydaje mi się, że Cię polubił, i ty go też. Więcej wiary.
- Dzięki. Przemyślę sobie Twoje słowa.
- Pamiętaj, że na każdego z drużyny zawsze możesz liczyć.
- Będę o tym pamiętać.
-No to ja już spadam, bo się żonka zacznie o mnie martwić.
- W takim razie nie trzymam Cię już dłużej. Dzięki jeszcze raz za rozmowę.
- Nie ma za co. I do jutra.

Igła opuścił mieszkanie, a Nikolay został sam ze swoimi myślami i porządkiem do zrobienia, który wcześniej obiecał sobie. 
---------------------
Jak zauważyliście rozdział pisany z perspektywy Nikolaya. W sumie to nie wiem, co mam o nim napisać, bo nie jest zły, ale zawsze mógł by być lepszy...
Komentujcie!!
Dziękuję za 30 łapek na fb !
Ci, których jeszcze nie ma to zpraszam! Klik
Nowy rodział za tydzień 16.05
Ps. A i matura nie była taka straszna jak rok temu :)

Marcyśka

7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny;) Ciekawe co postanowi Nico. Czekam z niecierpliwością na następny :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super. Mam nadzieję że Nico przemyśli to i dojdzie do wniosku że zależy mu na Juli i chce z nia być. Czekam kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny! Mam nadzieję, że Nico przemyśli to wszystko i poczuje coś do Juliii. Już nie mogę się doczekać następnego!
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze że Nico ma wsparcie w Krzyśku. Jestem ciekawa dlaczego trener tak
    wyżywa się na chłopakach. xD
    Mam nadzieję, że bułgar posłucha przyjaciela i porozmawia szczerze z sąsiadką. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie proste odbudowanie relacji tych dwoje, ale mam przeczucie że Im się to uda. ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdecznie zapraszam na 17 na:
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
    w którym wyjaśni się co takiego zastał Wojtek i w jakie kłopoty znów wplata się Zuza.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że zajrzysz ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny *.*
    Tylko niech ten Niko się zepnie i zacznie walczyć, bo jest o co! / Klaudia.

    OdpowiedzUsuń