Nie minęła
nawet chwila, a do pomieszczenia weszła pielęgniarka z wysokim brunetem.
Chłopak w rękach trzymał kwiaty.
- Pani
Julio, ma pani gościa.
Dziewczyna
nie spiesznie wstała z miejsca i obróciła się w kierunku przybyłych. Gdy
ujrzała swojego gościa zamarła z przerażenia. Koga jak kogo, ale jego się nie
spodziewała. Chłopak niewiele się zmienił od ostatniego razu. Może trochę
zmężniał i na jego twarzy pojawiło się kilka zmarszczek. Oczy dalej błyszczały
niebieskim blaskiem. Te oczy, w które tak kochała się wpatrywać. Był ubrany w
jasne jeansy, biały podkoszulek z nadrukiem i czarną kurtkę, na nogach miał
czarne adidasy. Odruchowo przeczesał swoją dłonią kosmyki włosów, które
pozostawały w nieładzie.
Antoni na
chwilę się obrócił, spojrzał na przybyłych ale, że nie poznał, wrócił do
oglądania spotkania.
- Dziękuję
pani Jolu. – dziewczyna wdzięcznie uśmiechnęła się do kobiety , a ta odwróciła
się na pięcie i wyszła z pomieszczenia. – Co ty tu robisz? – Julia do końca nie
była pewna czy chce poznać odpowiedź na to pytanie, ale w końcu je zadała.
- Cześć.-
chłopak z gracją podszedł do dziewczyny i chciał ją na przywitanie pocałować w
policzek, ale ta wyciągnęła ręce przed siebie i tym gestem go powstrzymała.-
Długo się nie widzieliśmy. Dlatego będąc w okolicy postanowiłem Cię odszukać i
odwiedzić.
- Twoje
odwiedziny są zbyteczne. Świetnie sobie sama daje radę.
- Wiesz, od
ostatniego razu dużo sobie przemyślałem i jestem w stanie Cię przygarnąć z
powrotem. – uśmiechnął się zachęcająco chłopak.- A, te kwiaty są dla Ciebie.-
wyciągnął dłoń przed siebie i próbował wręczyć dziewczynie bukiet, jednak ta
stała z dłońmi zaplecionymi na piersi.
- Nie
dziękuję. I o jakimkolwiek powrocie możesz zapomnieć. To skończyło się 3 lata
temu. I to koniec tej rozmowy. Mam nadzieję, że się już więcej nie spotkamy.
- Oj
maleńka. Za to ja jeszcze nie skończyłem. Na razie mówię Ci do zobaczenia. Cześć
mały.- powiedział mężczyzna, ale chłopiec go kompletnie zignorował.
Dziewczyna
opadła na fotel. W głowie miała tysiące myśli. Dzisiejszy dzień to najgorszy
dzień w jej życiu. Zawsze była w stanie znaleźć jakieś rozwiązanie. A teraz nie
wiedziała kompletnie nic. Chciała z kimś porozmawiać, ale w zasięgu nie było
nikogo bliskiego. Samotność ją w tym momencie przytłoczyła swoim ciężarem.
Mecz dobiegł
końca, rozpoczęła się dekoracja. Dziewczyna tępo patrzyła na obraz
uśmiechniętych zawodników. Tak bardzo ich radość kontrastowała z jej stanem
ducha. Serce niepohamowanie krwawiło i rozrywało pierś bólem. A tu obok
dziecko, do którego trzeba się uśmiechnąć.
- Pani
Julio, doktor chciałby się z panią widzieć.- Do pomieszczenia weszła ta sama co
wcześniej pielęgniarka.
- Dobrze, za
raz przyjdziemy.- dziewczyna lekko się uśmiechnęła, a przybyła opuściła pokój.
- Chodź
Antoni, mamusia musi porozmawiać z doktorem. – zabrała chłopca na ręce,
wyłączyła telewizor.
- Ale mamo!
– chłopiec próbował protestować.- Jeszcze się nie skończyło!
- Pan doktor
nie może czekać. Za chwile pójdzie do innych ludzi ich badać. A teraz ma
chwilkę, by ze mną porozmawiać.
Wyszli z
sali i udali się do gabinetu lekarskiego. Lekarz wypisał odpowiednie leki
Julce, zabronił dużego wysiłku fizycznego i przede wszystkim odpoczynek. Na to
ostatnie Julka z trudem przystała, ponieważ nie chciała w pracy zostawiać samej
szefowej. Dostała zwolnienie i mogła opuścić szpital.
Przebrała
się z szpitalnej piżamy w swoje codzienne ciuchy. Pożegnała się z personelem
szpitala i wyszła „na wolność”.
- Mamusiu
głodny jestem.
- Tu
niedaleko jest restauracja, pójdziemy tam zjeść obiad. Może być?
- Tak!
Zjedli obiad
i wrócili do domu. Popołudnie upłynęło na wspólnym leniuchowaniu.
Julka przed
snem jeszcze raz przeanalizowała wydarzenia minionego dnia. Zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
I to samie rozczarowania. Jutro jest nowy dzień. I z tą myślą zasnęła.
Dźwięk
budzika postawił Julkę na nogi. Dziś nie musiała się spieszyć. Wykonała poranne
czynności i zaprowadziła Antka do przedszkola.
Zaniosła
zwolnienie lekarskie do pracy. I po
drodze udała się na cmentarz.
Przed
cmentarzem kupiła znicz i zapałki. Wolnym krokiem mijała kolejne nagrobki, by
znaleźć ten właściwy. Czarny marmurowy grób skrywał jej rodziców. Na płycie
widniały zdjęcia ich uśmiechniętych twarzy. Tak ich właśnie zapamiętała.
Wiecznie pogodni ludzie. Przeczytała po raz enty dobrze jej znany napis na
grobie- „Jan i Barbara Murek zginęli
śmiercią tragiczną 16.09.2013 roku.” Ten napis przypomina najgorszy dzień w
życiu dziewczyny. To było tuż po jej urodzinach. Rodzice szczęśliwie wracali
późnym wieczorem do domu, który był przecież tak niedaleko. Szli spacerkiem,
kiedy jakiś pijany idiota potrącił ich na przejściu dla pieszych na czerwonym
świetle. Śmierć właściwie nastąpiła od razu. Uderzenie rozpędzonego samochodu
było tak silne, że ciała znalazły się kilka metrów od miejsca wypadku. Lekarze
pogotowia bezradnie rozkładali ręce. A kierowca jak się później okazało
popełnił samobójstwo.
Odgarnęła liście z płyty i zapaliła świeczkę.
- Mamo,
powiedz mi co mam robić, jestem zagubiona. Paweł nie wiem po co wrócił. Boję
się, że znów coś złego się przez niego stanie. Antek chce mieć tatę, a ja nie wiem co robić… A
Niko, ten uroczy sąsiad nawalił po całości. Antek go polubił, i ja w sumie też.
Mamo! Dlaczego to wszystko jest takie
trudne? Mamuś.. Tak bardzo tęsknie… Powiedz mi, czy ja naprawdę dużo chce od
życia? Czy bycie zwyczajnie szczęśliwym to aż tak dużo? Mamuś…- szeptała
dziewczyna i wycierała rękawem płynące
łzy. – Mamuś, tak bardzo mnie to wszystko przerasta. Brakuje mi Was….
Stała
pochylona nad grobem kilka minut. Mijali ją ludzie obojętni na jej cierpienie.
W myślach
zmówiła modlitwę i przeżegnała się. Odwróciła się na pięcie i spokojnym krokiem
wyszła z cmentarza. Udała się do apteki po lekarstwa i do sklepu spożywczego po
zakupy na obiad.
Weszła do
klatki, udała się w kierunku wind. Przy maszynie ujrzała siatkarza, bardzo wolnym
krokiem podeszła do niego, mając nadzieję, że jej nie zauważy. Tak się nie
stało. Chłopak obrócił się i spojrzał na dziewczynę. Z jego twarzy nie dało się
wyczytać żadnych emocji. Biła od niego obojętność.
- Cześć.-
wymamrotał chłopak.
- Cześć-
wyszeptała dziewczyna. Ani razu nie spojrzała na niego. Nie chciała, i bała się
to zrobić.
- Jesteś na
mnie zła?
- Ani
trochę. – odpowiedziała sarkastycznie. Dusiła w sobie negatywne emocje względem
Nikolaya.
- Postaraj
się mnie zrozumieć. Przepraszam. – próbował nawiązać kontakt wzrokowy z
dziewczyną, ale ta uparcie wpatrywała się w swoje buty. – Wsiadasz?- chłopak
otworzył drzwi i czekał aż dziewczyna wykona jakiś ruch.
- Nie,
pojadę następną. – odpowiedziała i podniosła wzrok na chłopaka. Popatrzyła mu w
oczy i to był jej błąd. Zatopiła się w jego spojrzeniu. I to dało jakieś
irracjonalne ukojenie.
- Jak chcesz.-
odparł i zamknął drzwi. Wcisnął guzik swojego piętra i pojechał do domu.
Julia
odczekała chwilę i przywołała windę. Zmęczona weszła do domu i pierwsze co
zrobiła to położyła się na kanapie, by odpocząć i zebrać siły.
Po tym co
się wydarzyło wczoraj miał mętlik w
głowie. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. Chyba najbardziej podciął mu
skrzydła trener. Na kolejnym treningu zjawił się przed czasem, bo chciał
udowodnić, że potrafi. Chłopakom dopisywały humory, a on czuł się nieswojo. Od
rozmowy w szpitalu z Julką nie mógł sobie znaleźć miejsca. Gryzły go wyrzuty sumienia.
Za szybko odpuścił, i to wiedział na pewno. Miał szansę, ale ją bezpowrotnie
stracił- tak mu się wydawało.
Kiedy ujrzał
ją przy windzie jego serce mocniej zabiło. Ucieszył się, że ją widzi. Bał się
jej reakcji na niego. Chciał jej jakoś to wytłumaczyć, ale stchórzył. Zwyczajnie
w świeci stchórzył. Wszedł do domu i rzucił w kąt torbę, a ręką uderzył w
ścianę, dając tym upust emocjom. Czuł się samotny. Pierwszy raz odkąd osiągnął
pełnoletność i wyfrunął z domu zatęsknił za nim. Chciał z kimś pogadać. Problemem
było to, że nie wiedział z kim.
Usiadł na
kanapie w salonie i tempo patrzył w telewizor. Na ciemnym ekranie szukał
rozwiązania swoich problemów. Przecież to takie proste- mówiło mu serce- idź do
niej i z nią pogadaj, swoje odpokutujesz i będzie dobrze, a rozum- to nie ma
sensu, za młody jesteś by wiązać się z dziewczyną, która ma dziecko nie wiadomo
jakiego pochodzenia.
To bardziej
skomplikowane i popieprzone niż się wydaje.
Wstał z miejsca i poszedł sobie ugotować obiad
według zaleceń dietetyka. Zaczął kroić warzywa, kiedy poczuł przeszywający ból
w palu wskazującym.
- Kurwa!-
krzyknął, odrzucił nóż na bok, włożył palec do ust. Zdrową ręką otwierał
wszystkie szafki w poszukiwaniu bandażu lub plastra. Zawinął niedbale
skaleczoną kończynę i wrócił do dalszego gotowania posiłku. Na szczęście obyło
się bez większych wypadków.
Przed
włączonym telewizorem zjadł posiłek, a po nim udał się w popołudniową drzemkę.
No i się wyjaśniło, kto odwiedził Julkę w szpitalu :)
Powodzenia wszystkim maturzystom! Tak, ja sama postanowiłam jeszcze raz się z nią zmierzyć. :)
Ale na szczęście w okrojonej formie, bo tylko matma, polski, i biologia :D
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz!!
Zapraszam na mój fb: https://www.facebook.com/marcyska02
Nowy rozdział za tydzień w sobotę 9.05.
Marcyśka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział super. Tak myślałam że to jej były ale chyba nie dopuszczałam tego do siebie, bo chciałam żeby to był Nico. A do scenki na cmentarzu to mnie wzruszyła..... Myślałam że rodzice zerwali nią kontakt jak zaszła w ciążę a tu taka niespodzianka.... niech Nico weźmie się w garść i powie jej co czuje... Jeszcze raz rozdział super. PozdrawiaM I zapraszam do siebie :*
OdpowiedzUsuńhttp://kurekijustyna.blogspot.com/?m=1
Zajebiste, ja już chcę nastepny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńOd razu duże zaskoczenie, serio spodziewałam się Nico, ale jednak miałam malutkie wątpliwości co do mojej myśli.
OdpowiedzUsuńWzruszyłaś mnie fragmentem z cmentarzem. To smutne jak jakiś pijany wsiada do samochodu, no a przez taką nieodpowiedzialność zawsze ktoś ucierpi.
Jestem ciekawa czego posłucha Nico, serca czy rozumu?
Pozdrawiam i czekam na następny ;**
Kurde, a ja byłam pewna, że to Niko... Ale Paweł nie jest nam tu potrzebny więc z łaski swojej niech wraca skąd przyszedł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Właśnie trafiłam na twoje opowiadanie:) Po cichu liczyłam na to,że jednak to będzie Nico, ale cóż... Fragment z cmentarzem mega wzruszający. Jestem bardzo ciekawa czego posłucha Nico serca czy rozumu? Czekam na następny:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńP.S. Trzymam kciuki za maturę:)
Ojjj moje przypuszczenia co do tego, że gościem Julki był Niko się nie sprawdziły. Mam nadzieję, że ten cały Paweł Jej nie zrani po raz kolejny.
OdpowiedzUsuńFragment z cmentarzem i "rozmowa" Julki z mamą wywołały u mnie łzy wzruszenia....
Niko!!! Posłuchaj serca!!!...rozum podpowiada mądrością i nauką, a serce kieruje się uczuciami. Mam nadzieje, że Panna Murek będzie szczęśliwa przy boku Niko wraz z Antkiem ;D
P.S. Rozdział świetny ;P
P.S.2 Powodzenia na maturze ;3
Pozdrawiam ;**
To był ojciec Antka tak?
OdpowiedzUsuńRety.. Ale facet ma tupet... "jestem w stanie przygarnąć Cię przygarnąć z powrotem" To ona jest jakimś psem lub czymś podobnym ? :O
No no Niko ogarnij się bo daleko tak nie zajdziesz :P
Jeju jak ja czekam na moment kiedy oni wreszcie się ogarną.. Aaaa.. Nie mogę się doczekać :D
Rozdział mimo, że jest przejściowy - świetny <3
Pozdrawiam i życzę powodzenia na maturze ;*
Zapraszam Cię serdecznie do siebie na ostatni sielankowy rozdział przed diametralną zmianą życia Zuzy.
OdpowiedzUsuńhttp://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/?m=1
Pozdrawiam ;**
Zapraszam Cię serdecznie do siebie na 16 ;)
OdpowiedzUsuńWydarzenia nabierają nowego tempa i następuje koniec sielanki. Na jaki pomysł wpadł Kacper i jakie będą tego konsekwencje? Odpowiedź na:
http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**