piątek, 1 maja 2015

6

Nie minęła nawet chwila, a do pomieszczenia weszła pielęgniarka z wysokim brunetem. Chłopak w rękach trzymał kwiaty.
- Pani Julio, ma pani gościa.
Dziewczyna nie spiesznie wstała z miejsca i obróciła się w kierunku przybyłych. Gdy ujrzała swojego gościa zamarła z przerażenia. Koga jak kogo, ale jego się nie spodziewała. Chłopak niewiele się zmienił od ostatniego razu. Może trochę zmężniał i na jego twarzy pojawiło się kilka zmarszczek. Oczy dalej błyszczały niebieskim blaskiem. Te oczy, w które tak kochała się wpatrywać. Był ubrany w jasne jeansy, biały podkoszulek z nadrukiem i czarną kurtkę, na nogach miał czarne adidasy. Odruchowo przeczesał swoją dłonią kosmyki włosów, które pozostawały w nieładzie.  
Antoni na chwilę się obrócił, spojrzał na przybyłych ale, że nie poznał, wrócił do oglądania spotkania.
- Dziękuję pani Jolu. – dziewczyna wdzięcznie uśmiechnęła się do kobiety , a ta odwróciła się na pięcie i wyszła z pomieszczenia. – Co ty tu robisz? – Julia do końca nie była pewna czy chce poznać odpowiedź na to pytanie, ale w końcu je zadała.
- Cześć.- chłopak z gracją podszedł do dziewczyny i chciał ją na przywitanie pocałować w policzek, ale ta wyciągnęła ręce przed siebie i tym gestem go powstrzymała.- Długo się nie widzieliśmy. Dlatego będąc w okolicy postanowiłem Cię odszukać i odwiedzić.
- Twoje odwiedziny są zbyteczne. Świetnie sobie sama daje radę.
- Wiesz, od ostatniego razu dużo sobie przemyślałem i jestem w stanie Cię przygarnąć z powrotem. – uśmiechnął się zachęcająco chłopak.- A, te kwiaty są dla Ciebie.- wyciągnął dłoń przed siebie i próbował wręczyć dziewczynie bukiet, jednak ta stała z dłońmi zaplecionymi na piersi.
- Nie dziękuję. I o jakimkolwiek powrocie możesz zapomnieć. To skończyło się 3 lata temu. I to koniec tej rozmowy. Mam nadzieję, że się już więcej nie spotkamy.
- Oj maleńka. Za to ja jeszcze nie skończyłem. Na razie mówię Ci do zobaczenia. Cześć mały.- powiedział mężczyzna, ale chłopiec go kompletnie zignorował.
Dziewczyna opadła na fotel. W głowie miała tysiące myśli. Dzisiejszy dzień to najgorszy dzień w jej życiu. Zawsze była w stanie znaleźć jakieś rozwiązanie. A teraz nie wiedziała kompletnie nic. Chciała z kimś porozmawiać, ale w zasięgu nie było nikogo bliskiego. Samotność ją w tym momencie przytłoczyła swoim ciężarem.
Mecz dobiegł końca, rozpoczęła się dekoracja. Dziewczyna tępo patrzyła na obraz uśmiechniętych zawodników. Tak bardzo ich radość kontrastowała z jej stanem ducha. Serce niepohamowanie krwawiło i rozrywało pierś bólem. A tu obok dziecko, do którego trzeba się uśmiechnąć.
- Pani Julio, doktor chciałby się z panią widzieć.- Do pomieszczenia weszła ta sama co wcześniej pielęgniarka. 
- Dobrze, za raz przyjdziemy.- dziewczyna lekko się uśmiechnęła, a przybyła opuściła pokój.
- Chodź Antoni, mamusia musi porozmawiać z doktorem. – zabrała chłopca na ręce, wyłączyła telewizor.
- Ale mamo! – chłopiec próbował protestować.- Jeszcze się nie skończyło!
- Pan doktor nie może czekać. Za chwile pójdzie do innych ludzi ich badać. A teraz ma chwilkę, by ze mną porozmawiać.
Wyszli z sali i udali się do gabinetu lekarskiego. Lekarz wypisał odpowiednie leki Julce, zabronił dużego wysiłku fizycznego i przede wszystkim odpoczynek. Na to ostatnie Julka z trudem przystała, ponieważ nie chciała w pracy zostawiać samej szefowej. Dostała zwolnienie i mogła opuścić szpital.
Przebrała się z szpitalnej piżamy w swoje codzienne ciuchy. Pożegnała się z personelem szpitala i wyszła „na wolność”.
- Mamusiu głodny jestem.
- Tu niedaleko jest restauracja, pójdziemy tam zjeść obiad. Może być?
- Tak!
Zjedli obiad i wrócili do domu. Popołudnie upłynęło na wspólnym leniuchowaniu.
Julka przed snem jeszcze raz przeanalizowała wydarzenia minionego dnia.  Zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden dzień. I to samie rozczarowania. Jutro jest nowy dzień. I z tą myślą zasnęła.

Dźwięk budzika postawił Julkę na nogi. Dziś nie musiała się spieszyć. Wykonała poranne czynności i zaprowadziła Antka do przedszkola.
Zaniosła zwolnienie lekarskie do pracy.  I po drodze udała się na cmentarz.
Przed cmentarzem kupiła znicz i zapałki. Wolnym krokiem mijała kolejne nagrobki, by znaleźć ten właściwy. Czarny marmurowy grób skrywał jej rodziców. Na płycie widniały zdjęcia ich uśmiechniętych twarzy. Tak ich właśnie zapamiętała. Wiecznie pogodni ludzie. Przeczytała po raz enty dobrze jej znany napis na grobie-  „Jan i Barbara Murek zginęli śmiercią tragiczną 16.09.2013 roku.” Ten napis przypomina najgorszy dzień w życiu dziewczyny. To było tuż po jej urodzinach. Rodzice szczęśliwie wracali późnym wieczorem do domu, który był przecież tak niedaleko. Szli spacerkiem, kiedy jakiś pijany idiota potrącił ich na przejściu dla pieszych na czerwonym świetle. Śmierć właściwie nastąpiła od razu. Uderzenie rozpędzonego samochodu było tak silne, że ciała znalazły się kilka metrów od miejsca wypadku. Lekarze pogotowia bezradnie rozkładali ręce. A kierowca jak się później okazało popełnił samobójstwo.  
Odgarnęła  liście z płyty i zapaliła świeczkę.
- Mamo, powiedz mi co mam robić, jestem zagubiona. Paweł nie wiem po co wrócił. Boję się, że znów coś złego się przez niego stanie.  Antek chce mieć tatę, a ja nie wiem co robić… A Niko, ten uroczy sąsiad nawalił po całości. Antek go polubił, i ja w sumie też.  Mamo! Dlaczego to wszystko jest takie trudne? Mamuś.. Tak bardzo tęsknie… Powiedz mi, czy ja naprawdę dużo chce od życia? Czy bycie zwyczajnie szczęśliwym to aż tak dużo? Mamuś…- szeptała dziewczyna i wycierała rękawem  płynące łzy. – Mamuś, tak bardzo mnie to wszystko przerasta. Brakuje mi Was….
Stała pochylona nad grobem kilka minut. Mijali ją ludzie obojętni na jej cierpienie.
W myślach zmówiła modlitwę i przeżegnała się. Odwróciła się na pięcie i spokojnym krokiem wyszła z cmentarza. Udała się do apteki po lekarstwa i do sklepu spożywczego po zakupy na obiad.
Weszła do klatki, udała się w kierunku wind. Przy maszynie ujrzała siatkarza, bardzo wolnym krokiem podeszła do niego, mając nadzieję, że jej nie zauważy. Tak się nie stało. Chłopak obrócił się i spojrzał na dziewczynę. Z jego twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. Biła od niego obojętność.
- Cześć.- wymamrotał chłopak.
- Cześć- wyszeptała dziewczyna. Ani razu nie spojrzała na niego. Nie chciała, i bała się to zrobić.
- Jesteś na mnie zła?
- Ani trochę. – odpowiedziała sarkastycznie. Dusiła w sobie negatywne emocje względem Nikolaya.
- Postaraj się mnie zrozumieć. Przepraszam. – próbował nawiązać kontakt wzrokowy z dziewczyną, ale ta uparcie wpatrywała się w swoje buty. – Wsiadasz?- chłopak otworzył drzwi i czekał aż dziewczyna wykona jakiś ruch.
- Nie, pojadę następną. – odpowiedziała i podniosła wzrok na chłopaka. Popatrzyła mu w oczy i to był jej błąd. Zatopiła się w jego spojrzeniu. I to dało jakieś irracjonalne ukojenie.
- Jak chcesz.- odparł i zamknął drzwi. Wcisnął guzik swojego piętra i pojechał do domu.
Julia odczekała chwilę i przywołała windę. Zmęczona weszła do domu i pierwsze co zrobiła to położyła się na kanapie, by odpocząć i zebrać siły.

Po tym co się wydarzyło wczoraj  miał mętlik w głowie. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. Chyba najbardziej podciął mu skrzydła trener. Na kolejnym treningu zjawił się przed czasem, bo chciał udowodnić, że potrafi. Chłopakom dopisywały humory, a on czuł się nieswojo. Od rozmowy w szpitalu z Julką nie mógł sobie znaleźć miejsca. Gryzły go wyrzuty sumienia. Za szybko odpuścił, i to wiedział na pewno. Miał szansę, ale ją bezpowrotnie stracił- tak mu się wydawało.
Kiedy ujrzał ją przy windzie jego serce mocniej zabiło. Ucieszył się, że ją widzi. Bał się jej reakcji na niego. Chciał jej jakoś to wytłumaczyć, ale stchórzył. Zwyczajnie w świeci stchórzył. Wszedł do domu i rzucił w kąt torbę, a ręką uderzył w ścianę, dając tym upust emocjom. Czuł się samotny. Pierwszy raz odkąd osiągnął pełnoletność i wyfrunął z domu zatęsknił za nim. Chciał z kimś pogadać. Problemem było to, że nie wiedział z kim.
Usiadł na kanapie w salonie i tempo patrzył w telewizor. Na ciemnym ekranie szukał rozwiązania swoich problemów. Przecież to takie proste- mówiło mu serce- idź do niej i z nią pogadaj, swoje odpokutujesz i będzie dobrze, a rozum- to nie ma sensu, za młody jesteś by wiązać się z dziewczyną, która ma dziecko nie wiadomo jakiego pochodzenia.
To bardziej skomplikowane i popieprzone niż się wydaje.   
 Wstał z miejsca i poszedł sobie ugotować obiad według zaleceń dietetyka. Zaczął kroić warzywa, kiedy poczuł przeszywający ból w palu wskazującym.
- Kurwa!- krzyknął, odrzucił nóż na bok, włożył palec do ust. Zdrową ręką otwierał wszystkie szafki w poszukiwaniu bandażu lub plastra. Zawinął niedbale skaleczoną kończynę i wrócił do dalszego gotowania posiłku. Na szczęście obyło się bez większych wypadków.
Przed włączonym telewizorem zjadł posiłek, a po nim udał się w popołudniową drzemkę.


To jest do dupy, wiem! Ale nic nie poradzę na to, że mam problem, by zabrać się do pisania...
No i się wyjaśniło, kto odwiedził Julkę w szpitalu :)
Powodzenia wszystkim maturzystom! Tak, ja sama postanowiłam jeszcze raz się z nią zmierzyć. :)
Ale na szczęście w okrojonej formie, bo tylko matma, polski, i biologia :D
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz!!
Zapraszam na mój fb: https://www.facebook.com/marcyska02
Nowy rozdział za tydzień w sobotę 9.05. 

Marcyśka

10 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super. Tak myślałam że to jej były ale chyba nie dopuszczałam tego do siebie, bo chciałam żeby to był Nico. A do scenki na cmentarzu to mnie wzruszyła..... Myślałam że rodzice zerwali nią kontakt jak zaszła w ciążę a tu taka niespodzianka.... niech Nico weźmie się w garść i powie jej co czuje... Jeszcze raz rozdział super. PozdrawiaM I zapraszam do siebie :*
    http://kurekijustyna.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste, ja już chcę nastepny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Od razu duże zaskoczenie, serio spodziewałam się Nico, ale jednak miałam malutkie wątpliwości co do mojej myśli.
    Wzruszyłaś mnie fragmentem z cmentarzem. To smutne jak jakiś pijany wsiada do samochodu, no a przez taką nieodpowiedzialność zawsze ktoś ucierpi.
    Jestem ciekawa czego posłucha Nico, serca czy rozumu?
    Pozdrawiam i czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde, a ja byłam pewna, że to Niko... Ale Paweł nie jest nam tu potrzebny więc z łaski swojej niech wraca skąd przyszedł :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie trafiłam na twoje opowiadanie:) Po cichu liczyłam na to,że jednak to będzie Nico, ale cóż... Fragment z cmentarzem mega wzruszający. Jestem bardzo ciekawa czego posłucha Nico serca czy rozumu? Czekam na następny:) Pozdrawiam.
    P.S. Trzymam kciuki za maturę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojjj moje przypuszczenia co do tego, że gościem Julki był Niko się nie sprawdziły. Mam nadzieję, że ten cały Paweł Jej nie zrani po raz kolejny.
    Fragment z cmentarzem i "rozmowa" Julki z mamą wywołały u mnie łzy wzruszenia....
    Niko!!! Posłuchaj serca!!!...rozum podpowiada mądrością i nauką, a serce kieruje się uczuciami. Mam nadzieje, że Panna Murek będzie szczęśliwa przy boku Niko wraz z Antkiem ;D
    P.S. Rozdział świetny ;P
    P.S.2 Powodzenia na maturze ;3
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. To był ojciec Antka tak?
    Rety.. Ale facet ma tupet... "jestem w stanie przygarnąć Cię przygarnąć z powrotem" To ona jest jakimś psem lub czymś podobnym ? :O


    No no Niko ogarnij się bo daleko tak nie zajdziesz :P

    Jeju jak ja czekam na moment kiedy oni wreszcie się ogarną.. Aaaa.. Nie mogę się doczekać :D

    Rozdział mimo, że jest przejściowy - świetny <3

    Pozdrawiam i życzę powodzenia na maturze ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam Cię serdecznie do siebie na ostatni sielankowy rozdział przed diametralną zmianą życia Zuzy.
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/?m=1
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam Cię serdecznie do siebie na 16 ;)
    Wydarzenia nabierają nowego tempa i następuje koniec sielanki. Na jaki pomysł wpadł Kacper i jakie będą tego konsekwencje? Odpowiedź na:
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń