piątek, 3 lipca 2015

Epilog

-Sąd Rzeczypospolitej Polskiej uznaje Pawła W. winnego stawianych mu zarzutów  i skazuje go na karę 15 lat pozbawienia wolności, oraz orzeka zakaz zbliżania się na odległość 100 metrów do Juli i Antoniego Murek oraz im spowinowaconych. Wyrok jest prawomocny. Dziękuję państwu.*
I w tym momencie uszedł z nich cały dotychczasowy stres. Nikolay i Julka popatrzyli na siebie i zadowoleni uśmiechnęli się do siebie. Horror dobiegł końca. Ostatni rok to nie tylko ciągłe wyjazdy Nikolaya związane z meczami, ale także odwlekana aż do teraz rozprawa sądowa, i przede wszystkim powrót do zdrowia Antosia. Mały miał cholernie dużo szczęścia i siły, że wyszedł z tego bez większych obrażeń. Niestety na pamiątkę zostanie mu kilka blizn.   
Szczęśliwi opuścili salę rozpraw. Niko wyciągnął telefon z kieszeni. Wybrał numer do Igły.
-No, stary mów jak tam? Ile lat gnije w więzieniu?- od razu zaatakował go pytaniami Ignaczak.
-15 lat i zakaz zbliżania się.- odpowiedział szczęśliwy.  
- Yeah!- krzyczał uradowany Krzysiek.- no to szybko przyjeżdżajcie do nas. Szampan się chłodzi. 
- Dobra, za 30 minut będziemy.
I rozłączył się . Szczęśliwy chwycił Julkę za dłoń i razem, już raz na zawsze zamykając ponury rozdział swojego życia opuścili sąd. 
*
Miłość nigdy nie gaśnie. Nie rusza jej huragan, burza, tornado życiowych problemów. Mamy siebie. I to tylko się liczy. Uroda, pieniądze, to wszystko przemija i raz jest, raz nie ma. Najważniejsze to kochać całym sercem. 
Dziś mam 55 lat. I Jestem szczęśliwa. Mam 3 cudownych dzieci. Najstarszego już 33 letniego Antoniego, 29 letnią Marysie i 25 letniego Kacpra. Wszyscy oni są związani zawodowo ze sportem. Antek gra w Resovi na przyjęciu, Marysia jest fizjoterapeutką w Muszyniance, a Kacper zaczął pracować jako menadżer w Resovi. 
Właśnie Resovia gra 5 mecz o mistrzostwo Polski. Obok mnie siedzi Niko i rodzeństwo Antka, który z całych sił trzyma kciuki za naszego syna. Zawsze tak jest. Mimo wszystko  Antek to syneczek tatusia. Antek wchodzi na ostatni mam nadzieję serwis. 2;0 wygrywa Sovia w setach z Lotosem, a w 3 secie jest 24;23.  Kibice, jak zawsze dają nieziemski doping zawodnikom. 
Chłopak odbija kilkakrotnie piłkę o parkiet, penie łapie ją w swoje ręce i wyrzuca w górę. Bierze szybki naskok i uderza. Piłka wpada w sam narożnik pomarańczowego boiska. Wygrywamy 3;0! I jesteśmy Mistrzami Polski! Tak się cieszę. Zawodnicy ustawiają się w kole i skaczą radośnie. Ten sezon nie mógł się skończyć inaczej. 
W mojej torebce rozbrzmiewa dźwięk telefonu. To Zosia- żona Antka. Poznali się w liceum i od tamtej pory są razem. 
-Halo?- próbuję przekrzyczeć tłum.
- Zaczęło się!- tylko tyle zdążyłam usłyszeć. 
Szturcham w bok Nikolaya, który z zaciekawieniem spogląda na mnie.
-Idź po Antka  i jedziemy do szpitala. 
Mój mąż zrywa się z miejsca i przeskakując po dwa stopnie zbiega na parkiet. Niemalże siłą wyciąga Antka z objęć kolegów. 
Wszyscy czekamy na nich w samochodzie,  w końcu i mężczyźni przychodzą do nas. Kacper z piskiem opon ruszył w kierunku szpitala. 
Gdy dotarliśmy na miejsce, karetka przywiozła rodzącą Zosie. Antek od razu do niej poszedł. My cierpliwie czekamy na korytarzu, na wieść o płci wnuka. Antek i Zosia zrobili z tego tajemnicę państwową. 
W końcu po 5 godzinach wyszedł uradowany Antek i powiedział:
- Mam syna!     

*nie mam pojęcia czy coś takiego istnieje ☺ to mój wymysł, nie oparty na żadnym kodeksie karnym. 

------------------
I z tym pozytywnym akcentem ide na mecz :D 
Podziękowania nalezą się Wam wszystkim! Fajnie jest mieć dla kogo pisać <3 
Nie będę się jakoś szczególnie rozpisywać, bo jeszcze nie kończę kariery pisarskiej :D 
Śledzie mojego fb i bloga, bo tu najszybciej dowiecie się o nowym opowiadaniu ! 
Do napisania! 
Marcyśka 

środa, 1 lipca 2015

15

"I nie dziwią mnie te konflikty zbrojne, 
Podziwiam siłę w znoszeniu niepowodzeń. 
I tylko w głowie pozostanie zamęt,
Gdy przez kraty zobaczysz, że nic nie wskórałeś!" 
Verba- Choć może się nie udać

Julka powoli przysypiała na ramieniu Nikolaya. Mimo to od razu budziła się i chcąc odgonić sen kręciła głową. Minuta biegła jak godzina, a każda godzina wydawała się nie mieć końca. Jakby uparcie chciała się zatrzymać i nigdy nie powiedzieć tego co ma się wydarzyć. 
W końcu o 6 rano pojawiła się wiadomość od jednego z patroli. Paweł został zatrzymany, gdy wychodził ze sklepu spożywczego w centrum Rzeszowa. Ale śladu Antoniego dalej brak. 
Kolejne godziny przesłuchań Pawła nie przynosiły rezultatów. Chłopak w zaparte milczał. A przecież każda kolejna minuta decydowała o tym, czy chłopiec przeżyje. 
Niewierząc w jaką kolwiek siłę policji, po raz kolejny Nikolay zebrał swoich kolegów i postanowił na własną rękę szukać chłopca. Podzielili się tak jak ostatnio. Niektórzy będąc realistami uważali, że to nic nie da, ale mimo to postanowili pomóc koledze z drużyny. 
Julka cały czas siedziała na kanapie w salonie, a w dłoniach trzala zdjecie chłopca. Był na nim on i ona, uśmiechnięci patrzyli do obiektywu aparatu jedząc latem lody. Byli zwyczajnie szczęśliwi, mimo że byli sami. To było w sierpniu, a teraz co? Ma partnera, ale syna ktoś jej zabrał. Gdyby miła wybierać miedzy Antkiem a Nikolayem, odpowiedz jest prosta. Wybrałaby bez zastanowienia syna, którego kocha bardziej niż kogokolwiek. W głębi serca miała nadziję, że tan horror się skończy i nigdy, ale to nigdy nie bedzie musiała wybierać. 
Przejechała palcem po uśmiechniętej twarzy syna, a do oczu napłynęły łzy. Sama nie wiedziała, skąd ich tyle ma. Powili zaczęło brakować jej sił, ale nie była w stanie ani nic zjeść, ani pójść spać, mimo że Nikolay ją oto kilkakrotnie prosił. 
Iwona z Krzyśkiem byli, a to dla Niko i Julki znaczyło naprawdę dużo. 
*
Mój brzuszek. Boli mnie mój brzuszek. I głowa i wszystko mnie boli. I jest mi tak strasznie zimno. Ja chcę do mamy! Do mojej kochanej mamusi. I do Nikolaya. 
Leżę na brudnej podłodze w jakimś malutkim domku. I nie mam sił. Ten pan był cały czas ze mną. A teraz gdzieś poszedł. Ja się go boję. Bardzo boję. On mnie mocno uderzył, i potem usnąłem. I teraz się obudziłem. Podnoszę głowę i patrzę gdzie jestem, ale zaraz opadam bo cały świat wiruje mi przed oczami. Boję się. I chcę do mamy! Muszę iść do mamy! Powoli wstaję z miejsca, ale moja głowa! Tak bardzo mnie boli! I chyba za raz zwymiotuje! Coś dziwnego dzieje się w moim brzuszku. I wszystko co tam miałem to wypada mi przez buzię. Wymiotuje. Do oczu napływają mi łzy. Ja nie chciałem! Jak ten pan wróci, to na pewno będzie krzyczeć! I mnie zbije! Ja chcę do mamy! Ona zawsze taka ciepła jest, a mi tak zimno. 
Próbuje jeszcze raz wstać, ale nie dam rady. Nie chce tu być, chce do domu. 
Na czworaka czuje się lepiej. A najlepiej to leżąc. Ale tu tak zimo! Nie moge tu leżeć. 
Idę kilka kroków. Zmęczony nimi kładę sie na zimnej podłodze. Mamuś! 
Zbieram w sobie siły i idę. Powoli krok za krokiem. Wychodzę z domku. Ziemia jest zimna, i bolą mnie rączki. Zatrzymuje się i szukam rękawiczek. Nie ma. Muszę iść. Chowam ręce do kurtki. Mama bedzie krzyczeć, że kurtka brudna, ale ja jej powiem, że mi było zimno w rączki. Przeproszę. Pogniewa się na mnie, ale jej przejdzie. Powolnymi krokami dotarłem do bramki. Jest zamknięta. Pod nią jest dziura, która zrobiły auta. Próbuje się tedy przedostać na druga stronę. Powoli to robię. 
Nie mam sił. Wszystko mnie boli. Tak bardzo chce mi się spać. Chyba pójdę spać. A jak się wyśpię, to pójdę do mojej mamusi. Powiem jej, że ją kocham. Ale teraz idę spać. 
*
Mijały kolejne minuty. Ani od policji ani od Niko Julka nie miała żadnych wieści. Teraz było gorzej, ponieważ Antoś był gdzieś sam. I nie wiedziała czy żyje, jak się czuje, gdzie jest. Te myśli ją najbardziej raniły. Nie mogła przestać myśleć o swoim synu. To byłoby podłe z jej strony. 
Chłopaki przeszli cały Rzeszów, wzdłuż i wszerz. Ani najmniejszego śladu chłopca. Ta bezsilność była najgorsza. Bo na prawdę chcieli, ale szukali po omacku. Mieli nadzije, ale chyba ona minęła się ze szczęściem. 
Suchaj, może to absurdalne, ale byliście na ogródkach działkowych? Wiesz, na filmach, czy serialach to właśnie tam są rożne dziwne akcje.- zatelefonował Krzysiek do Nikolaya. 
Może... Sprawdzić nie zaszkodzi. A jak się Julka trzyma? Pewnie mnie nie posłuchała i nie poszła spać? 
Siedzi cały czas na kanapie i trzyma zdjecie w ręce. Stary, znajdźcie go, bo ja nie chce wiedzieć, co bedzie jeśli Antka nie znajdziecie. 
Weź mi nawet o tym nie mów! 
Dobra ja kończę. 
Nara.
Niko rozliczył się i schował telefon do kieszeni. Oznajmił Marko i Piotrkowi  o podpowiedzi Igły. Wszyscy uznali, że to dobry pomysł. Wsiedli do samochodu Piotrka. Niko wyciągnął mapę Rzeszowa i zaczął ją dokładnie analizować, szukając miejsc, o których mówił Krzysiek. W całym Rzeszowie i okolicach bylo 5 takich miejsc. Jazda od jednego do drugiego niewiele przynosiła. Kończyło się to zazwyczaj zamknietą bramką i brakiem żywego ducha w okolicy. Mimo to przechodzili przez płot i szukali chłopca. 
Zbliżała się godzina 12. Resztki nadziei gościły w sercu Nikolaya. Skoro w 4 z 5 miejsc chłopca nie było, to jakie jest prawdopodobieństwo, że w 5 będzie? Raczej małe. 
Kiedy podjechali pod główna bramę Nikolay dostrzegł bezwładnie leżące coś. Ni to stare pląsające się dziecięce ubranie, ni to cokolwiek innego. Piotrek zaparkował samochod. Wszyscy z niego wysiedli. Niko szedł ze spuszczoną głową, patrzac tylko na czubki swoich butów. Już miał kopnąć to cos, gdyż w ostatniej chwili spojrzał, że to Antek.
Chłopaki, Antek tu leży! Dzwońcie po karetkę!- krzyknął do reszty. Oni spojrzeli na niego powątpiewając w prawdziwość jego słów. Po przyjściu paru kroków bliżej Nikolaya dostrzegli chłopca. 
Chłopiec był nieprzytomny, na szczescie sam oddychał, ale to był bardzo słaby oddech. Nikolay ściągnął swoją kurtkę i okrył nią chłopca. Starał się obudzić chłopca, ale bez skutecznie. Piotrek i Marko takze ściągnęli swoje kurtki, którymi jeszcze szczelniej Nikolay okrył chłopca. 
Po kilkunastu minutach przyjechała karetka. Antka zabrano od razu do szpitala. Lekarz stwierdził wychłodzenie organizmu i możliwy uraz wewnętrzny. Wszystko inne miają wykazać szczegółowe badania w szpitalu. 
Kiedy karetka odjechała, Nikolay podskoczył radośnie. Kumple poklepali go po plecach, ciesząc się jego szczęściem. W końcu zadzwonił do Julki. 
Dziewczyna na wieść, że jej syn się odnalazł popłakała się, ale tym razem ze szczęścia. 
Dobra wieść szybko się rozeszła. Zawodnicy postanowili, że jak to tylko bedzie możliwe to bedą odwiedzać chłopca. 
Julka szybko przebrała się w lepsze ciuchy. Poprawiła włosy, zrezygnowała z makijażu. Zabrała wszystkie potrzebne dokumenty. Wybiegła z bloku w momencie, kiedy Piotrek parkował pod klatką. 
Nowakowski przywiózł Niko i Julkę do szpitala. Chłopiec był operowany, a rodzice, w sumie rodzice, czekali na wieści o stanie zdrowia Antka.
---------------
Chyba to jest ostatni rozdział.... :( jeszcze tylko epilog przed nami! 
Mam nadzije, że nie ma tu błędów, a jeśli są to przepraszam! Rozdział pisany na telefonie, bo... Zapomniałam, że dziś środa i trzeba napisać rozdział! Takie rzeczy to chyba tylko ja potrafię! 
No, ale mniejsza z tym. Komentujcie jak Wam się podoba rozwój sytuacji! Wiadomo, że "happy and" musi być :D 
Zapraszam do obserwowania bloga i na fb: 
I widzimy się w sobotę! 
I na meczu i na blogu :D 
I w piątek też :p 

Do następnego! 
Marcyśka 


niedziela, 28 czerwca 2015

14

Rozdział zawiera sceny brutalne i wulgaryzmy! 

Małe śpi przytulone do podusi,
Gdy się zbudzi będzie chciało do mamusi,
Ona weźmie je na ręce i zapłacze,
Kocham Cię, ale miało być inaczej… 
Verba- Choroba

Jej ciałem wstrząsnęła kolejna fala płaczu. W głowie miała kompletną pustkę. 
W uszach echem odbijały się słowa Pawła. Nawet nie miała pewności czy chłopiec jest z nim. Wiedziała jedno, że musi działać, i to szybko. Drżącymi rękoma wybrała numer do Nikolaya. Chłopak od razu odebrał telefon, jakby wiedział, że właśnie w tym momencie będzie dzwonić jego ukochana.
- Co jest?- bez wstępnych ceregieli zapytał Julkę.
-Wróćcie do domu.- powiedziała łamiącym się głosem. Nic na to nie poradzi, że ta cała sytuacja robi z niej płaczkę.
-Julka, dlaczego? Antek wrócił?- pytał pełen nadziei chłopak. 
- Wróć.- i rozłączyła się. Nie była w stanie powiedzieć Niko tego co właśnie się wydarzyło przez telefon. 
Zwinęła się w kulkę na kanapie. Chusteczkami, które przyniosła Iwona wycierała łzy, ale to nie pomagało. One wciąż i wciąż napływały do jej oczu i płynęły w dół jej twarzy. Niektóre spadały na poduszkę, inne moczyły jej ubranie. 
Obok niej usiadła Iwona. 
- Nie wiem, co mam Ci powiedzieć, nie wiem co masz robić, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Natomiast wiem jedno, trzeba walczyć. 
- Tak bardzo się o niego boję. Boję się, że mu się coś stało, że go mogę już więcej nie zobaczyć. Boję się tego co będzie.  
- Trzeba wierzyć, że się znajdzie. 
Po kilkunastu minutach do mieszkania weszła cała ekipa szukająca. Chłopaki ściągnęli kurtki i buty. Każdy wygodnie się rozsiadł w mieszkaniu Nikolaya. Krzysiek wraz z żoną udali się do kuchni, aby przygotować każdemu kubek gorącej herbaty.
 Julka podniosła się z kanapy i chwyciła Nikolaya za rękę. Weszli do sypialni, Julka usiadła na łóżku, Nikolay zrobił to samo.
- Co się stało?- zapytał chłopak.
- Paweł dzwonił do mnie. Ma Antka. W zamian za mojego syna oczekuje pieniędzy. Dużo pieniędzy, których ja nie posiadam.- powiedziała ściszonym głosem. Nie miała już sił na płacz. Nikolay przytulił ją do siebie, próbował uspokoić, choć zupełnie nie wiedział co ma robić. 
- Ile?
- 50 tysięcy. Zagroził, że jak się o tym policja dowie do skrzywdzi Antosia. Niko, ja chce mojego syna całego!
- Julia,  spokojnie. Zdobędziemy te pieniądze. I policje też zawiadomimy. Nie pozwolę na to, aby ktoś krzywdził moich bliskich.
- Ale on powiedział, że skrzywdzi Antka. Bóg jeden wie, jaki on może mieć zniszczony mózg od tych wszystkich gier…
- A masz jakieś inne rozwiązanie? Sami sobie nie poradzimy. 
- No nic sensownego mi do głowy nie przychodzi. 
- No właśnie. Zaufaj mi. 
Wstali z łóżka, Nikolay przytulił Julkę i złożył pocałunek na jej czole.
- Wszystko dobrze się skończy, obiecuję.- przyrzekł jej chłopak. 

*
Miałem tego smarkacza. Wreszcie się zamknął. Odkąd go zabrałem w parku to nic innego nie robił tylko beczał. A to moja karta przetargowa. 
Siedzę w domku na działkach mojego kumpla z liceum. I czekam. Ta dziwka- Julka- ma czas do jutra. Cwana to ona nie jest i jestem pewny, że da mi te pieniądze. A jeszcze jak pogrożę jej odpowiednio, to nawet się policja o tym nie dowie. To nie moja wina, że mam długi, że dilerka mi nie poszła tak jak trzeba. Po prostu potrzebuje hajs i tyle. Z resztą nie ważne. 
Julka miała odpowiednią ilość czasu na to by do mnie wrócić. Przychodziłem do jej kawiarni, cierpliwie czekając. Teraz jej pomagam w podjęciu właściwej decyzji. A ten siatkarzyna, z którym teraz jest, to pewnie dla tego, że mu dobrze daje dupę. Fakt, czasem za tym tęsknię, ale kurwa, to wszystko by się nie wydarzyło, jakby mnie tamtego dnia posłuchała. Usunęła by to coś, bylibyśmy razem, szczęśliwi. A tu co spierdoliła ode mnie i tyle. No to się kurwa dziwka teraz zdziwiła.     
- Ja chcę do mami!- no nie, no kurwa! Zabiję za raz tego bachora!
- Zamknij się kurwa! Słyszysz gówniarzu?! Zamknij się! 
I znowu beczy. Wyciągnąłem z kieszeni woreczek z białym proszkiem. Wysypałem na stół i wciągnąłem nosem. Od razu lepiej. 
Ten mój niedojebany syn, usiadł wreszcie w kącie na dupie. Ale mordy to on nie umie zamknąć. To ja  mu w tym pomogę. Wstałem z miejsca i podszedłem do niego. Chwyciłem go za włosy i podniosłem jego głowę do góry. Jego oczy były całe zapłakane, ale szczerze to mnie to waliło. Miał się zamknąć, a skoro sam tego nie potrafi to mu pomogę. Walnąłem jego głowę o ścianę. Dostał lekkiego kopniaka w brzuch. Po chwili było już cicho.   
*
Wyszli z sypiali i zastali wszystkich żywo dyskutujących o obecnej sytuacji. 
- Dziękuję, że nam pomogliście. Sytuacja się nieco zmieniła. Wróćcie do swoich domów, a my sobie już poradzimy- wygłosił mowę Nikolay do wszystkich zgromadzonych.
- Ale jak to? Przecież chłopca nie ma.- negował Achrem.
- My już wszystko wiemy. Dzięki i do zobaczenia na treningu w poniedziałek.- naciskał Nikolay. Chłopcy zaczęli się podnosić z miejsc i po kolei opuszczali mieszkanie przyjmującego. Ignaczakowie wyczuli, że coś jest nie tak i dla tego mieli w planach wyjść jako ostatni.
- Dobra, Penchev, może oni kupili twoją gadkę, jednak ja nie. Powiedz mi co się stało.- usiadł na wprost Nikolaya, który starał się dodzwonić do banku. 
- Stary, potrzebuję pieniędzy. Dużo pieniędzy…
- Ale jak to? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Antek został porwany? 
- Właśnie tak jest. 
- Dzwonimy na policję. I cokolwiek się stanie od teraz, biorę to na siebie.
- Mówiłem Julce o policji, ale powiedziała, że Paweł zakazał jej.
- Oni wszyscy tak mówią. Policja się na tym zna. To jedyne rozwiązanie. 
- Ale jak coś pójdzie nie tak? 
- Nawet o tym nie myślmy, bo się spełni.
- No dobra.
Dziewczyny w kuchni o tym samym rozmawiały. Wszyscy zebrali się w salonie, aby wspólnie podjąć decyzję. 
I tak po kilkudziesięciu minutach zjawiła się policja w ich mieszkaniu, aby zebrać zeznania. Następnie została podjęta decyzja o tym, że wszystkie patrole w mieście poszukują i Pawła i Antoniego. Na telefon Julki i Nikolaya został założony posłuch i wszystko inne, co pomaga namierzyć telefon dzwoniącego. Cały salon został zmieniony na siedzibę dowództwa. 
Ignaczak z Penchevem starali się zdobyć pieniądze. Ale to nie było tak łatwe jak się mogło wydawać. O tej porze banki były pozamykane. A wypłata takiej gotówki z dnia na dzień a nawet tego samego dnia graniczy z cudem.
Nastała noc, która powinna przynieść uleczający sen. Tak nie było. Przez całą noc w mieszkaniu Nikolaya świeciło się światło. Nikt nie myślał o śnie. Julka modliła się o to, by chłopcu nic się nie stało. 
W końcu o 6 rano pojawiła się wiadomość od jednego z patroli…    
------------------
No i jest 14 rozdział! Winę za to że rozdział dopiero dziś ponoszą takie osoby jak: Dżoana, Sylwia, Ola, Kasia! :D 
Wszyscy co czytają to komentują! 
Tradycyjnie zapraszam na fb i do obserwowania bloga!
 A nowy rozdział we środę 1.07!
Miłych wakacji wam życzę! Wypocznijcie dobrze! 
Do następnego!
Marcyśka 

piątek, 19 czerwca 2015

13

Niejeden by już nie żył, gdyby nie przyjażnie,
Wszystko się waliło, ale razem było raźniej.
Łatwiej jest pokonać życia huragany,
Gdy za Tobą przyjaciele stoją wytrwali.
Pamiętaj, oni tez Cię mogą potrzebować,
W tedy reakcja musi być natychmiastowa.
Nie pytasz o nic, po prostu wspierasz,
Tym się różni zwykły kumpel od przyjaciela.
Wyprowadź z błędu, skieruj na dobrą drogę,
Tanie hasło- Będzie dobrze- nie pomoże.
Staraj się pomóc ile możesz, i nie wyliczaj
Tego nigdy tylko broń Cię Boże.
Bo najbliżsi to nie zawsze rodzina,
Niejedna matka dziecko zostawiła,
Niejeden brat bratu nóż w plecy wbijał,
A w tedy ludzka przyjaźń życie ocaliła.
Verba-Przyjaźń
Mijały kolejne dni, o dziwo Paweł nie dawał o sobie znać. Czasem pojawiał się na kawie, w Love Café, ale nic poza tym nie robił.
Dziś jest piątek 12 listopada. Za oknem szaro, drzewa zgubiły liście. Krajobraz za oknem raczej nie napawa optymizmem i radością. Dzień zaczął się jak każdy poprzedni. Nikolay zaspany odwoził wraz z Julką Antka do przedszkola, swoją  dziewczynę  do  pracy a następnie udawał się na trening. Codzienna rutyna w cale nie wpływała negatywnie na związek Julki i Nikolaya. Wręcz przeciwnie, cieszyli się każdą wspólnie spędzoną chwilą. Gdyby ktoś pytał czy padły te dwa wymarzone słowa dla Julki- odpowiedź brzmi tak.
*
Tamtego dnia Julka zmęczona przyszła po pracy do domu. Antek i Nikolay przywitali ją bukietem róż. Razem zjedli obiado-kolację. Bawili się razem z chłopcem. Kiedy mały poszedł spać i dorośli zostali sami trzymając w rękach kieliszki czerwonego wina.
-Muszę Ci coś powiedzieć.- wyszeptała dziewczyna i z niepewności przygryzła wargę. Popatrzyła chłopakowi w oczy.- Kocham Cię- wyszeptała tak, że Niko prawie nie usłyszał.
-Możesz powtórzyć?- zapytał, udając, że nie wie co przed chwilą dziewczyna powiedziała.
-Kocham Cię.- powiedziała pewniej i czekała na jakąkolwiek reakcję chłopaka. Ten stał jak kamień, by chwilę później wziąć dziewczynę w ramiona i bez tchu całować. Gdy skończył pieszczotę odpowiedział jej:
-Kocham Cię.
*
Julka właśnie szła odebrać Antka z przedszkola. Miała wrażenie jakby co chwila ktoś ją obserwował. Rozglądała się za siebie, ale nic nie przykuło jej uwagi. Szła dalej co jakiś czas przyspieszając kroku.
Po kilkunastu minutach weszła do budynku, gdzie mieściło się przedszkole Antka. Rozpięła kurtkę i podeszła do pani Wandy, która oddawała dzieci rodzicom.
-Muszę pochwalić Antka, był dziś bardzo grzeczny. Ostatnio bardzo radosny jest.
- Bardzo mnie to cieszy, myślę, że jakaś nagroda się należy. Bo mamy obydwoje wiele powodów do radości.
-To gratuluję. Miłego dnia życzę.
- Dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia.
Julka założyła Antkowi kurtkę, czapkę, szalik, zimowe buty.
-Mami, a co będzie nagrodą? – dopytywał chłopiec, gdy opuścili budynek.
-A co byś chciał?
- Loda.
- Na lody jest za zimno.
- Jajko niespodziankę i chrupki!
-To może być.
Weszli do pobliskiego sklepu. Julka zrobiła zakupy do domu. I także kupiła obiecane smakołyki chłopcu.
Wyszli ze sklepu i udali się na plac zabaw. Dziewczyna usiadła na ławce i oddała się książce, która ostatnio trafiła w jej ręce. Antek w tym czasie bawił się na placu zabaw.
Po pewnym czasie dziewczyna podniosła głowę znad książki i rozejrzała się za Antkiem. Chłopca nie było na placu zabaw. Dziewczyna spanikowana chodziła alejkami i wołała syna. Przeszła cały park. A chłopiec przepadł jak kamień w wodę. Zdenerwowana wyciągnęła telefon z torebki. Drżącymi rękoma wybrała numer do Nikolaya.    
Gdy chłopak odebrał od razu mu powiedziała:
-Antek zginął!
-Ale jak to zginął?!- krzyknął niedowierzając słowom Julki.
-No nie ma go nigdzie!- panikowała dziewczyna.
-Patrzyłaś wszędzie?
-Tak!
- Do cholery! Gdzie jesteś?
-W parku na placu zabaw…
-Dzwonię po chłopaków, i za raz tam będziemy.
Dziewczyna usiadła na ławce, po policzkach płynęły jej łzy, a zimny wiatr porywał jej włosy. Nie dbając o nic wytarła dłonią nos, i łzy. Tak bardzo bała się o Antka. Tak bardzo chciała go w tym momencie mieć w swoich ramionach. W jej głowie pojawił się obraz ich wspólnych chwil. Był jej promykiem nadziei i szczęścia, powodem dla którego żyje i walczy o każdy kolejny dzień. Cały świat w jednej malutkiej osóbce. Jego śmiech napłynął do jej uszu, zerwała się z miejsca i zaczęła się rozglądać dokoła siebie. Chłopca nigdzie nie było. Ruszyła jeszcze raz go szukać. Pytała napotkanych ludzi, czy go może nie widzieli, ale każdy bezradnie kręcił głową i jej współczuł. Ktoś nawet kpił z jej nieszczęścia i przecież dzieci się samych nie zostawia.
Po kilkunastu minutach w parku pojawiła się ekipa z Resovi. Byli wszyscy zawodnicy. Ciepło ubrani. Krzysiek niósł koc, termos z gorącą herbatą.
Niko podszedł do Julki i mocno do siebie przytulił. Dziewczyna była mocno zmarznięta.
-Będzie dobrze, słyszysz? – wyszeptał chłopak do jej ucha. – Znajdziemy go!
Zabrał od Krzyśka koc i okrył dziewczynę. Nalał jej herbaty do kubka. Dziewczyna z wdzięcznością go przyjęła.
-Dobra panowie, jest nas 18, więc tak Julka do domu tam masz siedzieć i czekać na informacje i ewentualnie mały może sam wrócić do domu. Reszta się dzieli Krzysiek, Nikolay, Marko- pierwsza 3, Paul, Piotrek, ja i Łukasz,- 2, Lukas, Dawid, Jochen i Marcin  -3, Russel, Fabian, Łukasz- 4, Rafał, Dawid, Michał, - 5. Dzielimy się terenem- 1 okolice placu zabaw, 2- sklepy wokół parku, 3- okolice stawu, 4- osiedle, 5- pytacie ludzi czy nie widzieli chłopca. Jak coś będziecie mieć to dzwonimy do siebie.- takie zarządzenie wydał Olieg.
-Tak jest!- krzyknęli wszyscy chórem.
- Julka, jak jest chłopiec ubrany?- dopytywał Olieg.
- Granatowa kurtka, czarna czapka, granatowy szalik, jasne jeansy- powiedziała w przerwie między szlochami.
-Słyszeliście?
-Tak.- odezwały się kolejne głosy.
-No to jazda panowie!
-Idź do domu, tam czeka na Ciebie żona Krzyśka.- dodał Nikolay.
Dziewczyna pokiwała głową. Wstała z miejsca, zabrała zakupy i ruszyła do domu. Co chwila rozglądała się mając cichą nadzieję, że gdzieś ujrzy chłopca.
Niestety, to nie przyniosło żadnych efektów.    
Weszła do mieszkania Nikolaya. Iwona już na nią czekała z kubkiem gorącej herbaty z cytryną. Zdjęła kurtkę i buty. Weszła do salonu, gdzie od razu opadła bez sił na kanapę. Z oczu płynęły kolejne łzy.
-Nie martw się, na pewno się znajdzie.- pocieszała ją Iwona.
-A jak mu się coś stanie? Przecież ja sobie tego nigdy nie wybaczę.
-Nic mu się nie stanie. Chłopaki go znajdą, wróci cały i zdrowy do domu.
-Chciałabym, żeby tak było.
-I tak będzie.
Po prostu, gdy coś złego się dzieje to zakładamy najgorsze. Być może dlatego, że chcielibyśmy lepiej przyjąć tą ewentualną złą wiadomość. A kiedy ona się pojawia, to i tak ból się pojawia z taką siłą, o której nawet nie mieliśmy pojęcia.
Mijały kolejne godziny. Chłopaki nie dawali żadnego znaku. Za oknem robiło się coraz ciemniej.
Około 18 rozdzwonił się telefon Julki. Ta nie patrząc na wyświetlacz odebrała połączenie. Była pełna nadziei, lecz za chwilę całe życie się w koszmar zmieni.  Myślała, że znaleźli chłopca i wracają do domu. W duchu modliła się o to.
-Halo?- odebrała drżącym głosem.
-Mam twojego syna.- te słowa ją sparaliżowały. Telefon niemalże wypadł jej z dłoni.
-Kto mówi?- kogo próbowała oszukać? Siebie? A może jakimś cudem okaże się, że to nie on?
-Nie udawaj, przecież wiesz. Żadnych numerów, bo chłopcu się krzywda stanie. Jeśli zrobisz coś inaczej niż ja Ci każę, to chłopiec zginie. Masz przygotować na jutro 50000 zł. Pamiętaj żadnej policji!
I w słuchawce usłyszała pikanie zwiastujące koniec połączenia…

Ciąg dalszy nastąpi…
-------------------------------
Rozdział prosi o liczne komentarze!

Tak, zbliżamy się do końca opowiadana ;( Ale takie życie już jest :) coś się kończy coś się zaczyna.
Mój wtorkowy egzaminzostał przeniesiony na wrzesień :/ powiem tak, spodziewałam się, że tak będzie. Zapominam o tym i jadę dalej z kolejnymi!
Mam nadzieję, że Wy jesteście zadowoleni ze swoich ocen na świadectwie :P wszyscy Ci, którzy będą mieć pasek niech się ujawią :D Gratulacje! 
Zapraszam do obserwowania bloga i na fb: https://www.facebook.com/marcyska02
Nowy rozdział za tydzień 27.6.  

Ps. Piękna gra dzisiaj Polaków. A 2 set, to tak jakby Rosji w ogóle nie było na parkiecie :) w sobotę może być ciężej, ale wierzę w to, że wygramy! 

Do następnego!

Marcyśka




piątek, 12 czerwca 2015

12

Już wiem,
Kiedy tylko spojrzę.
W Twych oczach jest to 
Wszystko czego szukam.

Wszechświat, którego my
Częścią jesteśmy dziś, i
W morzach ulotnych dni
Wyspa to ja i Ty!
Sylwia Grzeszczak- Kiedy tylko spojrzę

Wyszła z mieszkania chłopaka i otworzyła drzwi do swojego mieszkania. 
To co tam ujrzała sprawiło, że przez moment nie była zdolna do wykonania żadnego ruchu. 
Mieszkanie wyglądało jakby przez nie przeszło tornado. Krzesła były poprzewracane, stół był złamany w pół. Do tego ubrania były porozrzucane po całej kuchni i salonie. 
Dziewczyna weszła do mieszkania i zamknęła drzwi.  Serce biło jej mocno z przerażenia, a w głowie tysiące myśli. Kto mógłby coś takiego zrobić. 
Przeszła przez pokój i rozglądała się, w pamięci zanotowała co zostało zniszczone. Wyświetlacz telewizora był pęknięty. A laptop rozpołowiony. 
Na ścianie czarnym markerem widniał napis; Zabiję Cię dziwko! 
Weszła do pokoju syna. Ten lepiej nie wyglądał. Zabawki, ubrania chłopca, książki, to wszystko leżało na podłodze. 
Na łóżku Antka leżała kartka zgięta w pół. Drżącymi rękoma chwyciła ją, otworzyła i zaczęła czytać. Pismo było niechlujne, a w kilku miejscach słowa były przekreślone. Im bardziej zagłębiała treść, tym bardziej w jej oczach pojawiły się łzy. 

Witaj kochanie! 
To co widzisz, to dopiero początek. Tak jak Ci mówiłem, ja się nie poddam i dopnę swego! To tylko kwestia czasu! Pilnuj dobrze chłopca, bo nie znasz dnia ani godziny. I z nim może się wszystko stać! 
Masz bardzo prosty wybór: albo wracasz do mnie i żyjemy jak dawniej, albo ten złamas u którego jesteś i Antek bardzo na tym ucierpią. I pamiętaj, jeśli zgłosisz to na policję, to równie dobrze tego możesz do końca życia żałować! Pamiętaj, to Twoje wybory decydują o Twojej przyszłości. 
Do zobaczenia! 
Paweł
Dziewczyna opadła na ziemię. Objęła kolana rękoma i schowała głowę. Po jej policzkach płynęły łzy. Nie wiedziała co ma robić. Do jej głowy napłynęły zapomniane już chwile z Pawłem. Zakochali się w sobie już w 2 liceum. Mogliby razem konie kraść. Chłopak był bardzo opiekuńczy, pomagał jej. Bajka się skończyła, a może to rutyna zmieniła codzienność. Kiedy zamieszkali razem na studiach poznała tak naprawdę chłopaka. Interesowały go tylko gry i zawarta w nich fikcja. Denerwowało ją to, ale zawsze w jakiś cudowny sposób potrafił jej to wynagrodzić. Miewał niekiedy takie dni, że nie wychodził z domu, tylko uparcie zdobywał kolejny poziom. To na jej głowie zawsze było opłacanie rachunków, praca, dom, studia. Gdy byli jeszcze w liceum, obiecywali sobie, że zawsze już będą razem. 
Usłyszała jakiś szmer, wstała, otarła dłonią oczy i  poszła zobaczyć kto przyszedł. 
Na środku pokoju stał Niko z Antkiem na rękach. Dziewczyna szybko schowała list do kieszeni spodni. Miała nadzieję, że chłopak tego nie widział.
-Jak dobrze, że jesteś.- chłopak podszedł energicznym krokiem do dziewczyny i wziął ją w swoje ramiona. Ona czując ciepło jego ciała rozluźniła się.- Trzeba to zgłosić na policję.- stwierdził stanowczo.
-Nie trzeba… Nic nie zginęło…- starała się, aby to brzmiało przekonywująco. 
-To nie ważne! Mieszkanie jest całe zniszczone!
-Niko, proszę! 
-Nie! Ja tak tego nie zostawię! Ten, kto to zrobił musi odpowiedzieć za  swoje czyny! 
- Niko, sama to zrobię. Naprawdę!- popatrzyła mu w oczy. Widziała w nich troskę, i wiedziała, że on daje jej bezpieczeństwo. Tylko, to nie wystarczy, by wygrać z Pawłem. – Posprzątam te ubrania, i możemy iść na spacer. Proszę, idźcie się jeszcze pobawić. 
-Jak chcesz. –stwierdził zrezygnowany chłopak.
Antoni z Nikolayem wrócili do mieszkania chłopaka. Julka zabrała się za sprzątanie ubrań. Układała kolejne części garderoby, lecz przed oczami nadal miała słowa z listu Pawła. Nie rozumiała, dlaczego  on to robi. Co takiego się stało, że po 3 latach przypomniał sobie o nich i chce wrócić. Bała się go, bała  się cokolwiek powiedzieć Nikolayowi. Przecież nie wie jak zareaguje. Nawet nie ma pewności, czy on traktuje ją poważnie. Przecież jedna wspólna noc to nie wyznanie miłości. Nie wie też ile chłopak planuje być obecny w jej życiu. Bo może odejść w każdej chwili. 
Analiza nie przyniosła żadnych pozytywnych efektów. Wie jedno, że ma Antka i to o niego musi dbać. Musi coś wymyśleć, aby nie dać się zastraszyć Pawłowi. 
Odłożyła ostatnią rzecz na kupkę. Zabrała wcześniej odłożone ubrania i poszła się do łazienki przebrać. Otworzyła drzwi. Stanęła z przerażenia w progu. Na lustrze jej ulubioną czerwoną szminką było napisane: Pamiętaj o moich słowach!
Dziewczyna położyła ubrania na pralce i przeszukiwała szafkę z chemią chcąc znaleźć coś, co skutecznie wyczyści napis. Zabrała płyn do szyb i szmatkę. Starała się wytrzeć brud, jednak na początku powstała czerwona plama. Z każdym kolejnym ruchem dziewczyny szminka coraz bardziej się rozmazywała. Zabrała wodę z proszkiem do prania, co skutecznie wyczyściło brudne lustro. Dobrze by było, gdyby wszystkie złe chwile można by było równie szybko usunąć. 
Przebrała się w jasne jeansy i sweterek. Zrobiła nowy, bardzo lekki makijaż. Włosy pozostawiła rozpuszczone. 
Wychodząc z łazienki jej wzrok padł na napis na ścianie. Nie było mowy teraz o jakimkolwiek malowaniu, dlatego postanowiła zamalować obraźliwy napis. Zabrała leżący nieopodal marker i narysowała na ścianie motyla. Na razie musi wystarczyć, a przynajmniej do wakacji, kiedy ściany zostaną odmalowane.
Zabrała torebkę, sprawdziła czy wszystko w niej jest. Zabrała czyste rzeczy dla syna. Założyła kurtkę skurzaną i trampki. Zamknęła mieszkanie i udała się do Nikolaya. 
Chłopcy leżeli na podłodze i rysowali. Okazało się, że Nikolay posiada całkiem niezły talent malarski. 
-Co tam Antoś narysowałeś?- zapytała się syna.
-Ja, Ty, Niko, piesek, dom, słoneczko…-wyliczał pokazując kolejne elementy obrazka.
-Piękny rysunek.- pochwaliła go matka.- chodź przebierzemy Cię i pójdziemy na spacer.
-A mnie się nie zapytasz co ja pięknego  narysowałem?- zapytał oburzony Nikolay.
-No to co takiego?- zapytała ciekawa Julka.
Niko podniósł kartkę z podłogi i pokazał Julce swój rysunek. Widniał na nim on trzymający w swoich objęciach Julkę, a obok nich stał Antek.
-Cudowny!- pochwaliła go dziewczyna. 
-Wyjaśniać chyba nie musze. – poruszył brwiami, na co dziewczyna się roześmiała.
-Przekaz bardzo jasny. 
Dziewczyna sprawnie przebrała Antka i byli gotowi do wyjścia na spacer. 
Nikolay założył kurtkę i buty, tak jak Antek i wyszli z mieszkania. Antoni pobiegł zawołać windę. Julka stała obok Nikolaya i patrzyła jak chłopak walczy z kluczami. W końcu dopasował klucz i zamknął drzwi od domu. 
Wsiedli do windy i zjechali na parter. Wychodząc z budynku chłopiec chwycił Julkę i Nikolaya za ręce. Oni popatrzyli na siebie i się do siebie uśmiechnęli. Idąc do parku Antek nawijał bez przerwy o siatkówce. Kiedy dotarli do celu, chłopiec pobiegł na plac zabaw. 
-Porozmawiamy o tym co jest w Twoim mieszkaniu?- zapytał Nikolay, chwytając dłoń dziewczyny. 
-Nie ma o czym gadać. Pewnie jakiś głupi żart.- machnęła na to wszystko ręką.
Chłopak zatrzymał się w miejscu i pociągnął dziewczynę za rękę, by to samo zrobiła. Wolną dłonią podniósł jej głowę do góry, tak aby spojrzała mu w oczy. Dziewczyna niechętni to uczyniła. 
-Ty głupim żartem nazywasz to, że ktoś Ci demoluje dom? Naprawdę, świetne poczucie humoru.- zadrwił, dając jej do zrozumienia, że nie tędy droga.
-Przestań się czepiać. 
-Julka, przecież widzę, że coś się dzieje. To Twój były, prawda?- i stało się. Trafił w samo sedno sprawy. Tylko teraz musi mu przyznać rację, albo go okłamać. W jednym i drugim przypadku cholernie dużo ryzykuje. Spojrzała na bawiącego się i niczego nie świadomego Antka. To jego musi chronić. 
-Nie… - wyszeptała kręcąc głową. 
-A to co chowałaś do kieszeni spodni, to może telefon?
-Tak.
-Ten sam telefon, który dzwonił u mnie w mieszkaniu i najprawdopodobniej gadałem z Pawłem?- zapytał raczej retorycznie chłopak. Dziewczyna poczuła, że ze wstydu się czerwieni. Tego akurat nie przewidziała.
- Niko, to nie tak.. Ja po prostu nie mogę Ci tego powiedzieć. 
-Nie możesz, bo co? Bo ten palant Cię straszy? Jestem tu z Tobą i nigdzie się nie wybieram. Musisz mi mówić o takich rzeczach. Chyba na tym związek polega, prawda? 
Usiedli na ławce, a Julka zaczęła mu opowiadać o treści listu.
-Po pierwsze idziemy z tym na policję. A po drugie, idziemy do adwokata.- zadecydował Nikolay, kiedy Julka skończyła swoją opowieść.
-I co to da? On wyraźnie napisał, że mam z tym nie iść na policję, bo skrzywdzi Antka. To, że Ty o tym wiesz, to też dobrze nie wróży. 
-Ale ja nie pozwolę, żeby Was ktokolwiek skrzywdził, rozumiesz?- popatrzył jej głęboko w oczy. Dostrzegł w nich masę wątpliwości, ale mimo to mocno wierzył w swoje racje.
- Niko, ja się go boję….
-Przy mnie nie masz się czego obawiać.- i wziął ją  swoje ramiona. Dziewczyna chętnie się w nich zatopiła. –Będzie dobrze, słyszysz? – wyszeptał jej do ucha. 
-Dziękuję Ci.- wyszeptała dziewczyna, i złożyła pocałunek na ustach chłopaka. 
-Nie musisz mi dziękować. 
Dalsza część dnia upłynęła na wspólnej zabawie. Nikolay starał się ze wszystkich sił, aby Julka nie myślała za dużo o wydarzeniach z poranka. Tą noc także spędzili razem. Z prostego powodu- Nikolay nie chciał aby i Julka i Antek byli w mieszkaniu, które do mieszkania się nie nadaje.       

------------------
Ostatnie 4 zdania- mistrz streszczania....ale serio to już i tak ma 5 kartek a4. Komu by się chciało czytac więcej ? :)
Proszę, abyście za mnie we wtorek trzymali mocno kciuki! Szykuje się egzamin z historii powszechnej średniowiecza :( ;( 
Liczę na Wasze komentarze!!!  
Kolejny rozdział tradycyjnie za tydzień- 20.06! 
Zapraszam do obserwowania bloga i na fb:https://www.facebook.com/marcyska02
Ps. Kto nie śpi w nocy i kibicuje biało-czerwonym? :D #goPoland 

Marcyśka 

piątek, 5 czerwca 2015

11

W otwarte okno wskoczę nad ranem
Tuż obok się położę nim wstaniesz
Duszy stałość skradnę całą
Ty dostaniesz do łóżka podane

Nowe życie na śniadanie
Pozwól że Cię nim nakarmię
Szczęściem nie bój się nakruszyć
Wypełnijmy nim poduszki

W otwarte okno wpuszczę promienie
Niech wreszcie nas do końca ogrzeją
Wśród owoców otwórz oczy
Już się śmiejesz dostaniesz ode mnie

Nowe życie na śniadanie
Pozwól że Cię nim nakarmię
Szczęściem nie bój się nakruszyć
Wypełnijmy nim poduszki
Andrzej Piaseczny- Śniadanie do łóżka
Słonce wschodziło nad Rzeszowem. Promienie ogrzewały ziemię i powietrze przeganiając pierwsze mgły. Ptaki swym śpiewem oznajmiały, że zaczyna się kolejny dzień. A ten zapowiadał się wyjątkowo dobry. Mimo początku października temperatura o poranku przekraczała 10 stopni.
Wskazówki zegara wskazały 8 rano, gdy w mieszkaniu Pencheva rozległ się przeraźliwy płacz.
Julka odruchowo nałożyła poduszkę na głowę i szczelniej przykryła się kołdrą, a Nikolay zerwał się z łóżka.
Z zamkniętymi powiekami poszedł szukać źródła hałasu. Wszedł do salonu i ujrzał siedzącego na kanapie Antka, który bardzo mocno płakał.
Nikolay przetarł dłonią oczy i podszedł do Antoniego.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz?- pytał chłopca z przejęciem. Rozplątał do z koca i wziął na swoje kolana. Chłopiec wtulił się w jego tors.
- Gdzie mami?- zapytał w przerwie pomiędzy jednym a kolejnym szlochem. Nikolay starł łzy płynące z oczu chłopca.
- Śpi w pokoju obok.- wyjaśnił kojącym głosem.- Pójdziemy sprawdzić?
Chłopiec pokiwał głową. Niko wziął go na swoje ręce i poszedł z nim do sypialni. Otworzył drzwi do pokoju, i stanął na progu.
Dziewczyna spała wtulona jedną ręką w poduszkę, a drugą miała bezwładnie rzuconą na łóżku. Jej głowę okalały rozpuszczone, poplątane włosy. Miała lekko rozchylone usta. Była pogrążona w głębokim śnie. Na ten widok serce Nikolaya mocniej zabiło. I mógłby tak stać i patrzeć całą wieczność.
- Mami!- z ust chłopca wydal się radosny okrzyk.
- Widzisz, mamusia tu śpi i nigdzie nie pójdzie. Może zrobimy śniadanie dla mamy?
-Yhm.
Wyszli z pomieszczenia, a Niko zamknął drzwi od sypialni.
Zabrał rzeczy chłopca i poszedł z nim wykonać poranną toaletę a także go ubrać.
- Włączę Ci bajki, i pójdę się ubrać. A jak przyjdę to zrobimy mamie śniadanie.
Chłopiec siedział to na kanapie to na podłodze oglądając bajki. Koniec końców zajął się zabawą pociągami.
Nikolay w tym czasie poszedł do sypiali po ubrania. Chwilę stał przed szafą zastanawiając się co na siebie włożyć. W końcu wybrał zwykły biały podkoszulek z nadrukami, który był idealnie dopasowany do jego sylwetki i jasne jeansy.
Ostatni raz spojrzał na Julkę. Chwycił telefon do ręki i zrobił jej zdjęcie. Czar prysł, gdy przypomniał sobie o dziecku. Szybko udał się do łazienki i się ogarnął.
Wszedł do pokoju i zastał chłopca bawiącego się lokomotywą.
- Tosiek, chodź idziemy robić śniadanie.
Chłopiec wstał i przybiegł do Nikolaya.
Przygotowywali naleśniki na śniadanie. Oczywiście nie obyło się bez wojny na mąkę. W pewnym momencie Antek nawet rozbił jajko na głowie Pencheva. Ich śmiechy roznosiły się po całym domu. To cud, że nie zbudziły one Julki.
Po 40 minutach naleśniki były gotowe. Talerz z daniem Niko położył na tacce, do szklanek nalał soku. Zerwał kwiat storczyka i włożył go do szklanki z wodą, która także była na tacy.
- Chodź idziemy.
Weszli do pokoju. Julka nadal spała. Niko położył tace na szafce obok łóżka.
Antek wszedł na łóżko i zaczął Julką poruszać, żeby się obudziła. Penchev dołączył się do prób budzenia Julki, jednak on robił to delikatniej. Zaczął składać pocałunki na ramieniu, szyi i policzkach dziewczyny.
Julka otworzyła zdezorientowana oczy. Ujrzała uśmiechniętą twarz Nikolaya i przypomniała sobie o wydarzeniach z poprzedniej nocy. Na tą myśl, uśmiech mimowolnie pojawił się na jej ustach.
-Mami wstawaj!- krzyczał Antek. Podszedł i pocałował ją w policzek.
- Już wstaję synku.- dziewczyna podniosła się i wsadziła za ucho kosmyk włosów. Cały czas uśmiech nie schodził jej z twarzy. 
Nikolay zszedł z łóżka i zabrał tacę z przyniesionym jedzeniem.
- Śniadanie do łóżka.- powiedział i pocałował delikatnie lecz czule dziewczynę.           
- Dziękuję, ale nie trzeba było.
- Nie marudź tylko jedz!- pyskował Antek do matki.
- Synu!- udała groźną Julka, na co Antek przewrócił tylko oczami. Nikolay zaczął go łaskotać. Chłopiec śmiał się i wierzgał nogami i rękami we wszystkie strony.
- Już skończyliście? To jemy.
Panowie popatrzyli na siebie i od razu zabrali się za jedzenie.
Po skończonym posiłku  Antek poszedł do swoich zabawek zostawiając samych w pokoju Julkę i Nikolaya.
- Jesteś cudowny, wiesz?- wyszeptała czule Julka.
- Staram się. – i złożył delikatny pocałunek na ustach dziewczyny. Ona odwzajemniła gest, przyciągając go jedną ręką jeszcze bliżej siebie, a drugą włożyła w jego włosy. Nikolay przejechał swoim językiem po dolnej wardze dziewczyny prosząc o wstęp do jej ust. Ona od razu otworzyła swoje usta, a ich języki zaczęły tańczyć w tylko im dobrze znany taniec.
-Bbbblllleee…- do pokoju wszedł Antek, który przerwał pieszczotę.
- Młody, pogadamy jak dorośniesz. – zaśmiał się Nikolay.- A teraz Julka wstajemy!- zeskoczył z łóżka i zaczął ciągnąć za nogę Julkę.
-Aaaa! Nie! Zostaw mnie!- krzyczała dziewczyna, lecz chłopak sobie nic z tego nie robił. Śmiejąc się wyszedł z pokoju, zostawiając samą Julkę siedzącą na podłodze. – Głupek!- powiedziała bardziej do siebie, aniżeli do chłopaka, który nie mógł już tego usłyszeć, ponieważ był już w innym  pomieszczeniu.
Wstała i rozejrzała się po pokoju. Na krześle były poukładane jej ubrania z dnia poprzedniego. Zabrała je i poszła do łazienki się przebrać. Chociaż nie bardzo chciała ściągać koszulki Niko. Przecież tak ładnie pachniała. Pachniała chłopakiem, a to był najcudowniejszy zapach. Stwierdziła, że sobie ją pożyczy na wieczne nieoddanie.
Wykonała poranną toaletę, i poszła do salonu, gdzie chłopcy leżeli na podłodze i bawili się pociągami.
- Dziś taka ładna pogoda, może pójdziemy na spacer?- zapytała swoich mężczyzn.
Oni na chwilę oderwali się od zabawy, pokiwali potwierdzająco głowami i wrócili do zabawy.
-To w takim razie idę po ubrania.
Wyszła z mieszkania chłopaka i otworzyła drzwi do swojego mieszkania.
To co tam ujrzała sprawiło, że przez moment nie była zdolna do wykonania żadnego ruchu.

------------------------------
No to zbieram zakłady, co zastała Julka w swoim mieszkaniu :)
I tak myślę, że piosenka sama w sobie ma to coś i by wystarczyła :P
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!
Zapraszam do obserwowania bloga i na fb :) 
I widzimy się za tydzień 12.06. 
Ps. #goPoland 
Marcyśka

piątek, 29 maja 2015

10

I don't wanna steal your freedom
I don't wanna change your mind 
I don't have to make you love me
I just want to take your time! 

I don't wanna wreck your Friday 
I ain't gunna waste my lies 
I don't have to take your heart 
I just wanna take your time! 

Sam Hunt- Take your time 

Rozsiadła się wygodnie na kanapie. 
- Napijesz się czegoś? – wyłonił się z kuchni Nikolay. – Mam dobre wino, sok pomarańczowy, kawa, herbata, woda…- wyliczał.
- Woda wystarczy.
- A gazowana czy nie?
- Nikooo, obojętne mi to. 
- Dobra.
Po chwili  wyszedł z kuchni, a w ręku trzymał szklankę z wodą dla Julki. 
- Dzięki.- zabrała i uśmiechnęła się do chłopaka. 
Nikolay powrócił do kuchni. 
- No to co robimy na kolacje?- zapytał chłopca. 
- Nie wiem.- wzruszył ramionami.- Frytki?
- Chyba mama się nie zgodzi. 
- To  może naleśniki? Albo wiem! Pizze! Proszę, zróbmy pizze! 
- No dobra. 
Wyciągnęli wszystkie potrzebne składniki.  Nikolay zauważył, że brakuje im drożdży do zrobienia ciasta. 
- Ja pójdę do sklepu, a Ty ani słowa mamie, co robimy na kolację. Dobra?
Antek pokiwał głową na znak zgody. Przybili sobie „piatkę”.
- Idę do sklepu, chcesz coś?- zapytał Julkę.
-Nie, a po co idziesz?
- Tajemnica. – puścił oczko dziewczynie
- Nie wnikam. 
Antek przyszedł do Julki i usiadł jej na kolanach. 
-Synku, powiesz mi, co robicie z Nikolayem na kolację?
-Nie. Obiecałem mu, że Ci nie powiem. Włącz bajkę.
Julia przełączyła kanał na prośbę swojego syna. Rozczochrała mu włosy i złożyła pocałunek na policzku syna. Ten ramieniem próbował ją odtrącić.
-Już nie wypada, by mama całowała swojego synka?
-Mamo, ja bajkę oglądam. 
- Dobrze, dobrze. Już Ci nie przeszkadzam.
Po 15 minutach Nikolay był z powrotem w domu.
- Antek, chodź idziemy ręce umyć i idziemy gotować. 
Chłopiec zeskoczył z kolan matki i pobiegł do Pencheva.
Umyli dłonie i poszli do kuchni. Niko kroił dodatki, a Antoni go bacznie obserwował. Następnie wyciągnął miskę i z pomocą Antka wsypał do niej mąkę, rozpuszczone drożdże, i olej. Włączył piekarnik i zabrał się za ugniatanie ciasta. 
Gdy ciasto było gotowe zabrał się za rozwałkowywanie go. Ułożył na brytfance i wraz z Antkiem zaczęli rozkładać dodatki. 
Kiedy skończyli włożyli do piekarnika. Brudne naczynia Niko włożył do zmywarki. 
Umyli ręce i czekali aż się pizza upiecze. 
- Może jednak napijesz się wina?- zapytał Nikolay Julkę, gdy usiadł obok niej na kanapie. 
- Chcesz mnie upić?- popatrzyła na chłopaka i uśmiechnęła się do niego.
- No może trochę… - odwzajemnił uśmiech. 
- To trochę poproszę. 
Chłopak wstał z miejsca i poszedł do kuchni. Wyciągnął z szafki dwa kieliszki i wino. Nalał po trochu do każdego. I zaniósł jeden dziewczynie.
Piekarnik zaczął pikać, dając znać, że pizza gotowa. Nikolay wyciągnął ją i pokroił na kawałki. Wyciągnął talerze i nałożył każdemu po kawałku. Resztę włożył z powrotem do piekarnika. 
- Chodźcie jeść!- zawołał swoich gości Nikolay. 
Antek przybiegł do pomieszczenia, a za raz za nim weszła Julka. 
-O, pizza. Dawno nie jadłam dobrej. – powiedziała na widok dania Julka.
- Mam nadzieję, że ta okaże się dobra. – stwierdził uśmiechnięty Penchev.
- Soczku! Soczku!- domagał się Antoni.
Julka usiadła przy stole, a Nikolay nalał soku Antkowi do szklanki. 
W milczeniu zjedli posiłek. Nikolay od czas do czasu pomagał Antkowi przy jedzeniu. 
Gdy wszystkie kawałki znikły z brytfanki, Julka rzekła:
- Całkiem dobra ta pizza Ci wyszła. 
-Tylko tyle?- dopytywał zawiedziony Niko.
- Dla mnie była najlepsza pod słońcem!- odparł Antek.
- Przynajmniej jeden zadowolony.
- Cóż, muszę stwierdzić, że Antek niestety ma rację. – powiedziała z uśmiechem Julka. 
- Dziewczyno, czy ty chcesz, żebym tu z niezadowolenia padł trupem? 
- Kurczę, muszę rozważyć Twoją propozycję. 
-Ejj, no! 
-No co!
-No nic!
-No właśnie!- przekabacali się Niko z Julą.
Antoni zdążył w tym czasie pobiec przed telewizor i rozłożyć się wygodnie na kanapie. 
Julka wstała z miejsca i z pustym kieliszkiem poszła nalać sobie wina. Nikolay pozbierał talerze i włożył je do zmywarki. Po czym także nalał sobie wina.
Obydwoje z uśmiechem na twarzy weszli do salonu.
- Antek, weź się przesuń.- powiedziała do niego jego mama. 
Chłopiec niechętnie usiadł normalnie na kanapie. 
- Niko, pobawisz się ze mną?- spojrzał błagalnie na chłopaka mały. 
-  Przyniosę Wam zabawki. – wstała z miejsca Julka i poszła po zabawki syna.
Panowie kończyli oglądanie bajki, kiedy z siatką zabawek wróciła Julka. 
Antek od razu zabrał się za układanie torów. Przy tym Nikolay i Julka mu pomagali. 
Później ścigali się pociągami po torach, a jeszcze później zwiedzali na niby pociągami cały świat. 
Po pewnym czasie zmęczony Antek usnął pomiędzy zabawkami. 
- Późno już. Musimy  iść.- powiedziała Julka, kiedy zorientowała się, że już po 22.
- Proszę, nie.- powiedział błagalnie Nikolay i chwycił za dłoń Julkę- przez Antka nie mieliśmy czasu porozmawiać, a widzę, że coś Cię męczy. 
- Wydaje Ci się.- próbowała go zbyć.
- Jednak myślę, że coś Cię dręczy. Chodź usiądziemy i porozmawiamy- próbował ją namówić.
- Kiedy naprawdę wszystko jest w porządku.
- Julka… 
Dziewczyna usiadła na kanapie. Wzięła głęboki wdech i popatrzyła Nikoalyowi w oczy. Ujrzała w nich troskę. 
- No co mam Ci powiedzieć? Że mój były mnie szantażuje, że mój syn Cię wielbi, a ja nie wiem co dalej. 
- Ale jak to Twój były?
-No normalnie. Ubzdurał sobie, że z Antkiem do niego wrócimy, a jak nie to odbierze mi prawa rodzicielskie. Powiedz mi co mam robić? 
Nikolay przytulił dziewczynę. Ona początkowo opierała się temu, jednak po chwili ciepło bijące od ciała Nikolaya sprawiło, że przylgnęła do niego. I poczuła się, tak jak nie czuła się już dawno. Po prostu bezpiecznie. 
- Myślę, żebyś mu się nie dała zastraszyć. A ten były to…
-Biologiczny ojciec małego. Zostawił nas, gdy się dowiedział, że będzie ojcem. Teraz nie wiem po co wrócił. 
- Ale dupek… - chłopak niedowierzając pokręcił głową. Sięgnął dłonią po butelkę wina, która stała obok Julki. Coś go podkusiło by zacząć całować pierw w szyję, a następnie po policzku by dotrzeć do ust dziewczyny. Julka nie protestowała.
- Mogę?- zapytał. Julkę, a ta kiwnięciem głowy dała zgodę. 
Zaczęli  się całować. Pierw delikatnie badając się nawzajem, by później bardziej namiętnie, zachłannie. Julka włożyła swoje dłonie w włosy Nikolaya i masowała jego głowę. Dłonie Niko błądziły po plecach Julki. W pewnym momencie chłopak leżał ciałem na Julce. 
Kiedy się od siebie oderwali Julka zapytała: 
- Nikolay jak ty sobie to wyobrażasz?- patrzyła na jego piękną twarz z zachwytem. 
- Normalnie- odparł jak gdyby nigdy nic. I pocałował ją w czoło. 
- Ale ja mam dziecko…
-Dziecko to nie choroba. Uwielbiam Antka, on też mnie lubi. Tylko brakuje mi Twojej zgody.
- A masz świadomość na co się piszesz? 
- Tak. 
Zaczęli się jeszcze raz namiętnie całować. Ściągając z siebie kolejne części ubrań. 
-Czekaj. – zatrzymała chłopaka, który chciał ściągnąć z niej stanik.
- Co jest?
- Antek. 
Wstali z kanapy. Nikolay podniósł Antka z ziemi i położył na kanapie. Julka ściągnęła mu spodnie. Niko przyniósł koc i poduszkę. Dziewczyna położyła pod głowę chłopca poduszkę, i przykryła go kocem.
Od nowa zaczęli się całować. Niko podniósł Julkę na ręce i zaniósł do sypialni. Tam kończyli to zaczęli na kanapie. A Antek w tym czasie smacznie spał. 
------------------------------------------------
Mam nadzieję, że taki rozwój sytuacji bardzo przypadnie wam do gustu! 
Czytasz=komentujesz=motywujesz!! 
A teraz, uwaga apel! Dziewczyny, proszę zostawić mi Mateusza Bieńka!!!! Tak, biorę go sobie za męża! I przysięgam śledzić jego karierę sportową!! 
Pod ostatnim postem padło pytanie, dlaczego tak rzadko są dodawane rozdziały. Otóż będąc na studiach mam mniej czasu niż Wy w szkole. Teraz z resztą zbliża się wielkimi krokami (co bardzo mnie przeraża) sesja! To i tak dobrze, że rozdziały w ogóle są! ☺ 
Także do następnego, który będzie za tydzień w sobotę 6.06.
Zapraszam na fb: https://www.facebook.com/marcyska02 i do obserwowania bloga ☺
Ps. #goPoland <3 

Marcyśka