piątek, 3 kwietnia 2015

2

O 7:30 zadzwonił budzik, wyłączyłam go i wstałam z łóżka. Poszłam do kuchni i postawiłam wodę na herbatę. Do mojej głowy napłynęła myśl obrazująca sen. W wielkim domu ja, Antek, jakieś dziecko i Nikolay, siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy telewizję. Piękny sen acz nieprawdopodobny. Uśmiechnęłam się na wspomnienie ramienia chłopaka, które przytulało mnie do siebie. Szybko odgoniłam te myśli od siebie. Poszłam do szafy po ubrania dla siebie. Ubrałam ciemne jeansy i białą koszulę, na którą zarzuciłam marynarkę. Ułożyłam włosy, zrobiłam sobie delikatny makijaż. Wróciłam do kuchni, i zaczęłam robić śniadanie dla syna. Ugotowałam mu parówki, posmarowałam kanapkę masłem, i zaparzyłam mu herbatę. Sama zjadłam szybko kromkę z szynką. Poszłam obudzić chłopca. 
- Kochanie wstawaj... - delikatnie go poruszałam. Chłopiec od razu otworzył oczy. 
- Mami! 
- Cześć synku!- pocałowałam chłopca w policzek.- Wsatwaj, bo trzeba iść do przedszkolka.
- Dobrze. 
Chłopiec po woli wstawał z łóżka. Ja w tym czasie podeszłam do jego szafy z ubraniami szykując go.
- Co chcesz dziś ubrać? 
- Tomka! - tak, mały miał bzika na punkcie tej bajki. Bardzo lubił nosić ubrania z motywem tego bohatera. 
- A może coś innego? Masz ładną podkoszulkę z Bobem. 
- Może być. Ale bluzkę chce z Tomkiem. 
- Dobrze. Idź do łazienki, ja za chwilkę do Ciebie przyjdę. 
- Dobrze. 
Chłopiec wstał z łóżka i pobiegł w proszoną stronę. Stałam jeszcze kilka chwil dobierając ubrania kolorystycznie. Zabrałam je i poszłam do Antka. 
- Zrobiłeś już siku?- wchodząc do łazienki spytałam go.
- Tak. 
- To chodź, ubierzemy cię. 
Ubieranie Antka nigdy nie należało do łatwych zadań, ponieważ zawsze w tedy interesowało go wszystko wokół niego. Dziś o dziwo w miarę sprawnie nam to szło. Po 10 minutach był ubrany. 
- Siadaj. I jemy śniadanie. 
- Sam! 
- Tylko bardzo nie nabrudź.
Tak, wszystko musiał sam robić, i zawsze całe jedzenie leżało wokół stołu. Aby przyspieszyć tą czynność zabrałam mu widelec i go karmiłam. 
- Chodź idziemy umyć ząbki. 
- Dobrze. 
To była poranna rutyna, zawsze wspólnie myślimy zęby. 
Po skończonej czynności poszliśmy ubrać kurtki i wyszliśmy z domu. 
Chłopiec pobiegł zawołać windę, w miedzy czasie zamykałam drzwi od mieszkania. 
Gdy weszłam do windy zobaczyłam, że sąsiad zamyka swoje mieszkanie. Przytrzymałam windę i zaczekaliśmy na chłopaka. 
- Dziękuje i dzień dobry. - powiedział gdy wszedł do pomieszczenia. Uśniechnął się do nas promiennie, aż mi serce przyspieszyło. Odwzajemniłam nieśmiałym uśmiechem, a mimo to na moje policzki wystąpiła czerwień.  
- Dzień dobry- odpowiedzieliśmy rownocześnie z Antkiem. 
- Co wy robicie o tak wczesnej porze?- spytał Nikolay. 
- No obowiązki wzywają, mały do przedszkola, ja do pracy. 
- A no tak. Ja biegnę na trening.- spojrzał na zegarek i stwierdził- chyba znów się spóźnię...
- Rozumiem, że łóżko tak mocno przyciąga. 
- Zdecydowanie. Cześć- zdąrzył odpowiedzieć i gdy winda się otworzyła wybiegł. 
- Cześć- odpowiedziałam raczej do siebie. 
Zaprowadziłam syna do przedszkola i sama udałam się do swojej pracy. Nie była to moja wymarzona praca, ale jak ma się dziecko, to człowiek nie myśli o sobie, a o skarbie, które trzeba nakarmić. 
Weszłam do kawiarni. Moja szefowa rozkładała krzesła. 
- Cześć Aniu! - przywitałam się z dziewczyną. 
- O cześć! Słuchaj do 12 będziesz sama, bo mam sprawy na mieście do załatwienia. 
- Wporządku. 
Poszłam na zaplecze się rozebrać. Założyłam fartuch, umyłam ręce i byłam gotowa do parzenia kawy i darzenia uśmiechem wszystkich nawet najbardziej wybrednych klientów. O 9 otworzyłam lokal. Za oknem wiał dość silny wiatr i było jak na razie chłodno, co z doświadczenia wiem, że dziś za dużego ruchu nie powinno być. 
Czas dłużył mi się niesamowicie. Co chwila spoglądałam na zegarek, jakbym się kogoś spodziewała, a ten ktoś się nie zjawiał. Jakie zdziwienie mnie ogarnęło, gdy do knajpki wpadło kilku resoviakow, a wsród nich mój nowy sąsiad.
- Dzień dobry. Prosze, o to menu.- podeszłam do stolika chłopaków, którzy zdążyli się wygodnie rozsiąść.  
- Dziękujemy.- odpowiedział jeden z chłopaków.
Odeszłam za ladę. Przez moment wpatrywałam się w Nikolaya. Był przystojny... Moją uwagę odwrócił inny klijent, który przyszedł się kłócić o to, że dostał taką kawę, a nie inną. Sprawdziłam jego zamiwienie. Wszystko się zgadzało. 
- Na prawdę, dostał pan taką kawę, jaką pan zamawiał. Proszę się nie kłócić.
- Ja się nie kłócę. Ja panią informuje, że ta kawa to nie ta, którą zamawiałem. 
- Dobrze. W czym jeszcze mogę panu pomóc? 
- W niczym. 
Odwrócił się na pięcie i wrócił do swojego stolika.  Zabrałam notes i poszłam do stolika resoviaków.
- Mogę przyjąć zamówienie? - moje pytanie przerwało ich jakąś dyskusję, ponieważ wszyscy zamilkli. 
- No tak. Jak to miało być?- pytał Rafał swoich kolegów. Po kolei każdy z nich zaczął wymieniać swoje zamówienie. 
- Dziękuje. Odwróciłam się i poszłam parzyć poszczególne kawy. 
Robiłam te kawy i końca nie było widać. W końcu po kolei zaczęłam je zanosić do stolika chłopaków. Moje serce zakuło boleśnie na widok braku Nikolaya?... No trudno... 
- Nie ma jednego z waszych kolegów, on się pojawi, czy wyszedł bezpowrotnie? - spytałam ich. 
- Yyy, za chwile wróci. Prosze podać kawę, najwyżej gamoń bedzie pił zimną.- powiedział Rafał. 
- Dobrze.- zgodziłam sie z chłopakiem, bo co miałam zrobić? 
Wróciłam za ladę i cierpliwie wyczekiwałam kolejnych klijentów. Brudne naczynia regularnie wkładałam do zmywarki wszystkie talerze były czyste.. No po prostu nie miałam co robić.. A tego nie lubię.. No i tak sobie stałam i patrzyłam na przechodniów, każdy pędzi w swoją stronę. Wiatr rozrzucał pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni. Po kilku minutach do lokalu wszedł Penchev z bukietem czerwonych róż. Zdziwiło mnie to trochę, ale cóż nie wnikam w szczegóły. Jakie było moje zdziwienie, gdy chłopak podszedł z nimi w kierunku baru. 
- Proszę, to dla Ciebie. - moja szczeka opadła do ziemi i przebiła na drugą stronę półkuli ze zdziwienia. 
- Dziękuje. Ale dlaczego?- tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Chłopak stał i uśmiechał sie, a jego oczy hipnotyzowały mnie. 
- Tak bez okazji. Albo... Za najsłodszy cukier na świecie, za najlepszą kawę na świecie i za... O wiem! Za trzymanie windy dla mnie!- powiedział. No cóż.. Miał najpiękniejsze oczy! W nich widziałam radość, a w tęczówkach topiłam się.
Po chwili oderwałam spojrzenie od jego oczu i byłam w stanie wydusić z siebie tylko głupie: 
- Dziękuje.- po chwili namysłu dodałam-  A kawy nie piłeś, to nie wiesz, czy jest najlepsza na świecie.
- Ale chłopakom smakowała, więc mi na pewno też będzie. - powiedział pewny siebie. 
- Skoro tak uważasz. - powąchałam kwiaty- pięknie pachną. 
- Cieszę sie, że się podobają. 
- Dziękuję.- powiedziałam jeszcze raz. 
Chłopak odwrócił się i poszedł do swoich kolegów. Znalazłam wolny wazon i nalałam do niego wody, po czym włożyłam do niego kwiaty. Ehh... Ten dzień jest dziwny... Pomyślałam. 
Spojrzałam na zegarek była 12:30. Chłopaki chwilę później wyszli z kawiarenki. Gdy Nikolay opuszczał pomieszczenie smutno mi się na sercu zrobiło. Wychodził pierwszy, ale stał i trzymał drzwi pozostałym, przez co gdy na niego patrzyłam nasze spojrzenia się spotkały a moje serce mocniej zabiło. Chłopak po raz ostatni posłał mi ten najpiękniejszy uśmiech na świecie. Zamknął drzwi i ruszył za grupką chłopaków. 
W godzinach popołudniowych było bardzo tłoczno. Z zamówieniami uwijałam się jak najszybciej mogłam, a i tak za wolno. Właśnie w tedy przydają się ręce do pomocy, ale nikt nie pracowałby tylko przez max 4 h dziennie. 
Po 16 kawiarenka powoli pustoszała, by znów po 18 nazbierać tłumy kofeinoholikow. 
Na szczęście moja zmiana kończyła się o 17. Poszłam na zaplecze się przebrać. Ubrałam płacz, zabrałam torebkę i zabrałam kwiaty. 
- To Twoje są te kwiaty? - spytała mnie Ania. 
- Tak. A co? 
- A bo tak myślę, że ładnie się komponują z resztą otoczenia kawiarnii i zastanawiam się, by nie kupować świeżych. 
- Ja jestem za. Ale to już Twoja decyzja. Ja mykam. Do jutra! 
- Pa.
Wyszłam z budynku i od razu silny zimny wiatr rozwiał moje włosy i miotał moją twarz. Zapięłam się szczelniej i ruszyłam po syna do przedszkola. Dotarłam po niego w 15 minut. 
Kobieta, która wołała dzieci jak zwykle się na mnie krzywo patrzyła, ale olałam to. 
-Mami! Mami! 
- Cześć synku!- pocałowałam chłopca na powitanie 
- Zobacz co narysowałem! - wyciągnął przed siebie kartkę i pokazał mi rysunek. Przedstawiał on trzy osoby. Miałam problem z interpretacją tego arcydzieła. 
- A kogo narysowałeś? 
- Ja, ty, i Nikolay! - zaczął wyliczać i pokazywać na rysunku gdzie kto jest. 
- Ok.- taki był tylko mój początkowy  komentarz. Po chwili się zrehabilitowałam i powiedziałam- piękny rysunek kochanie.
- Dziękuje. 
- Chodź ubieramy się. 
Ubrałam chłopca i wyszliśmy z budynku. Po drodze do domu poszliśmy jeszcze na zakupy do sporzywczaka. 
Wracając przez park Antek pobawił się chwilę na placu zabaw. Niespodziewnie obok mnie usiadł siatkarz. 
- Cześć. - przywitał się. 
- Cześć. Mam wrażenie, że mnie śledzisz.- powiedziałam do chłopaka. 
- Ja? - zdziwił się- nie, to czysty przypadek.  
Mój syn zaczął go wołać do wspólnej zabawy. Ten jak natchniony poszedł i razem z nim budował coś z piasku. Mogłoby tak wyglądać moje życie, tylko że Paweł miał inne plany... Nie ma go i nie będzie! Pomyślałam. Z tą myślą wstałam i zaczęłam wołać Antka. Robiło się coraz chłodniej i nie chciałam, aby mały się przeziębił. Chłopcy wstali z piasku wyczepali się i przyszli w moim kierunku. 
- Mami daj rękę.- powiedział do mnie Antek. Oczywiście podałam mu swoją dłoń. 
Nie spodziewanie Antek chwycił za dłoń Nikolaya. Bardzo mnie to zdziwiło, ale pozostawiłam to bez komentarza. W milczeniu przeszliśmy drogę do domu. 
- Jescze raz dziękuję za kwiaty, i za to że bawiłeś się z moim synem..- powiedziałam, gdy byliśmy już na górze.
- Nie ma sprawy. To drobiazg, i tak ci jescze muszę oddać cukier.- powiedział. 
- Nie musisz. Dług wyrównany. 
- Nie , nie.. - powiedział i zawadiacko się uśmiechnął.- do zoabzczenia- powiedział i poszedł w kierunku swojego mieszkania. 
- Pa- powiedziałam już raczej do jego pleców.
W domu czekała mnie co wieczorna rutyna. Z tą małą różnicą, że w mej głowie był uśmiechnięty Nikolay. 

---------------------
Piszcie jak Wam się podoba 2 :) 
Czytasz= komentujesz= motywujesz! 
Życzę Wam wesołych świąt, smacznego jajka i śnieżnego Dingusa! ;D 
Kolejny rozdział w sobotę 11.03 :) 
Zapraszam na moją stronę na fb ;) 

Marcyśka 

13 komentarzy:

  1. Piękny rozdział niech Niko się spręża bo w sumie Antek dobre gada (nie może rysuje ��) niech oni bd razem ���� a poza tym to super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. " moja szczeka opadła do ziemi i przebiła na drugą stronę półkuli ze zdziwienia. " rozwaliłaś mnie tym xD
    Nikolay jest taki słodki *.* Całkowicie zawrócił w głowie Julce. Z tego to chyba będą dzieci xD
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku świetne �� pozdrawiam i życzę wesołych świąt ��❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. o kurde, szczerze jest mi ciężko wkręcić się w opowiadania w których nie ma Wrony czy Włodiego, ale Twój aż chce się czytać.
    Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Nikolaya i Julii.
    Czekam na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :D
    Matko, Nikolay i Julka soł słiiiiiiit <3
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
    Pozdrawiam i także życzę Ci Wesołych Świąt ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały ten rozdział! Wszystko idelanie, nic dodać, nic ująć. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział z niecierpliwością nie mogę doczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Coraz piekniej sie robi^^ ja juz chce nastepny rozdzial ;C

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudeńko ;D
    Jejku ależ świetnie mi się go czytało i z niecierpliwością czekam na następny ;) Niko taki uroczy z tymi kwiatami...a Buszek to po prostu rozwalił system tym: "- Yyy, za chwile wróci. Proszę podać kawę, najwyżej gamoń będzie pił zimną." hahahah no jaki troskliwy kolega xD
    Widać, że Antek wprost uwielbia Niko, a co za tym idzie Julka chyba będzie miała więcej okazji do spotkań z przyjmującym ;D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham, kocham, kocham! <3
    Bardzo mi się podobał moment z kwiatami *.* I to, że jak podszedł do chłopaków i nie zaczął z nimi przybijać piątek, itd.. :) To się ceni <3
    Tylko zauważyłam kilka błędów ortograficznych, dokładniej dwa "spożywczak" i "wytrzepali", bo napisałaś "sporzywczaka" i "wyczepali" :) Niby takie liche błędy i trochę kują. :/
    Życzę weny i nie wiem, czy do następnego.. Najwyżej nie będzie jednego komentarza :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do siebie na ósemeczkę ;D
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Słodki Nikolay Rafał rozwala system Młody tez
    Sielanka na 100

    OdpowiedzUsuń
  13. mały błąd orto:) klient a nie klijent. ale mimo, że nie kibicuję Resovii to opowiadanie mega! ;)

    OdpowiedzUsuń