Rozdział zawiera sceny brutalne i wulgaryzmy!
Małe śpi przytulone do podusi,
Gdy się zbudzi będzie chciało do mamusi,
Ona weźmie je na ręce i zapłacze,
Kocham Cię, ale miało być inaczej…
Verba- Choroba
Jej ciałem wstrząsnęła kolejna fala płaczu. W głowie miała kompletną pustkę.
W uszach echem odbijały się słowa Pawła. Nawet nie miała pewności czy chłopiec jest z nim. Wiedziała jedno, że musi działać, i to szybko. Drżącymi rękoma wybrała numer do Nikolaya. Chłopak od razu odebrał telefon, jakby wiedział, że właśnie w tym momencie będzie dzwonić jego ukochana.
- Co jest?- bez wstępnych ceregieli zapytał Julkę.
-Wróćcie do domu.- powiedziała łamiącym się głosem. Nic na to nie poradzi, że ta cała sytuacja robi z niej płaczkę.
-Julka, dlaczego? Antek wrócił?- pytał pełen nadziei chłopak.
- Wróć.- i rozłączyła się. Nie była w stanie powiedzieć Niko tego co właśnie się wydarzyło przez telefon.
Zwinęła się w kulkę na kanapie. Chusteczkami, które przyniosła Iwona wycierała łzy, ale to nie pomagało. One wciąż i wciąż napływały do jej oczu i płynęły w dół jej twarzy. Niektóre spadały na poduszkę, inne moczyły jej ubranie.
Obok niej usiadła Iwona.
- Nie wiem, co mam Ci powiedzieć, nie wiem co masz robić, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Natomiast wiem jedno, trzeba walczyć.
- Tak bardzo się o niego boję. Boję się, że mu się coś stało, że go mogę już więcej nie zobaczyć. Boję się tego co będzie.
- Trzeba wierzyć, że się znajdzie.
Po kilkunastu minutach do mieszkania weszła cała ekipa szukająca. Chłopaki ściągnęli kurtki i buty. Każdy wygodnie się rozsiadł w mieszkaniu Nikolaya. Krzysiek wraz z żoną udali się do kuchni, aby przygotować każdemu kubek gorącej herbaty.
Julka podniosła się z kanapy i chwyciła Nikolaya za rękę. Weszli do sypialni, Julka usiadła na łóżku, Nikolay zrobił to samo.
- Co się stało?- zapytał chłopak.
- Paweł dzwonił do mnie. Ma Antka. W zamian za mojego syna oczekuje pieniędzy. Dużo pieniędzy, których ja nie posiadam.- powiedziała ściszonym głosem. Nie miała już sił na płacz. Nikolay przytulił ją do siebie, próbował uspokoić, choć zupełnie nie wiedział co ma robić.
- Ile?
- 50 tysięcy. Zagroził, że jak się o tym policja dowie do skrzywdzi Antosia. Niko, ja chce mojego syna całego!
- Julia, spokojnie. Zdobędziemy te pieniądze. I policje też zawiadomimy. Nie pozwolę na to, aby ktoś krzywdził moich bliskich.
- Ale on powiedział, że skrzywdzi Antka. Bóg jeden wie, jaki on może mieć zniszczony mózg od tych wszystkich gier…
- A masz jakieś inne rozwiązanie? Sami sobie nie poradzimy.
- No nic sensownego mi do głowy nie przychodzi.
- No właśnie. Zaufaj mi.
Wstali z łóżka, Nikolay przytulił Julkę i złożył pocałunek na jej czole.
- Wszystko dobrze się skończy, obiecuję.- przyrzekł jej chłopak.
*
Miałem tego smarkacza. Wreszcie się zamknął. Odkąd go zabrałem w parku to nic innego nie robił tylko beczał. A to moja karta przetargowa.
Siedzę w domku na działkach mojego kumpla z liceum. I czekam. Ta dziwka- Julka- ma czas do jutra. Cwana to ona nie jest i jestem pewny, że da mi te pieniądze. A jeszcze jak pogrożę jej odpowiednio, to nawet się policja o tym nie dowie. To nie moja wina, że mam długi, że dilerka mi nie poszła tak jak trzeba. Po prostu potrzebuje hajs i tyle. Z resztą nie ważne.
Julka miała odpowiednią ilość czasu na to by do mnie wrócić. Przychodziłem do jej kawiarni, cierpliwie czekając. Teraz jej pomagam w podjęciu właściwej decyzji. A ten siatkarzyna, z którym teraz jest, to pewnie dla tego, że mu dobrze daje dupę. Fakt, czasem za tym tęsknię, ale kurwa, to wszystko by się nie wydarzyło, jakby mnie tamtego dnia posłuchała. Usunęła by to coś, bylibyśmy razem, szczęśliwi. A tu co spierdoliła ode mnie i tyle. No to się kurwa dziwka teraz zdziwiła.
- Ja chcę do mami!- no nie, no kurwa! Zabiję za raz tego bachora!
- Zamknij się kurwa! Słyszysz gówniarzu?! Zamknij się!
I znowu beczy. Wyciągnąłem z kieszeni woreczek z białym proszkiem. Wysypałem na stół i wciągnąłem nosem. Od razu lepiej.
Ten mój niedojebany syn, usiadł wreszcie w kącie na dupie. Ale mordy to on nie umie zamknąć. To ja mu w tym pomogę. Wstałem z miejsca i podszedłem do niego. Chwyciłem go za włosy i podniosłem jego głowę do góry. Jego oczy były całe zapłakane, ale szczerze to mnie to waliło. Miał się zamknąć, a skoro sam tego nie potrafi to mu pomogę. Walnąłem jego głowę o ścianę. Dostał lekkiego kopniaka w brzuch. Po chwili było już cicho.
*
Wyszli z sypiali i zastali wszystkich żywo dyskutujących o obecnej sytuacji.
- Dziękuję, że nam pomogliście. Sytuacja się nieco zmieniła. Wróćcie do swoich domów, a my sobie już poradzimy- wygłosił mowę Nikolay do wszystkich zgromadzonych.
- Ale jak to? Przecież chłopca nie ma.- negował Achrem.
- My już wszystko wiemy. Dzięki i do zobaczenia na treningu w poniedziałek.- naciskał Nikolay. Chłopcy zaczęli się podnosić z miejsc i po kolei opuszczali mieszkanie przyjmującego. Ignaczakowie wyczuli, że coś jest nie tak i dla tego mieli w planach wyjść jako ostatni.
- Dobra, Penchev, może oni kupili twoją gadkę, jednak ja nie. Powiedz mi co się stało.- usiadł na wprost Nikolaya, który starał się dodzwonić do banku.
- Stary, potrzebuję pieniędzy. Dużo pieniędzy…
- Ale jak to? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Antek został porwany?
- Właśnie tak jest.
- Dzwonimy na policję. I cokolwiek się stanie od teraz, biorę to na siebie.
- Mówiłem Julce o policji, ale powiedziała, że Paweł zakazał jej.
- Oni wszyscy tak mówią. Policja się na tym zna. To jedyne rozwiązanie.
- Ale jak coś pójdzie nie tak?
- Nawet o tym nie myślmy, bo się spełni.
- No dobra.
Dziewczyny w kuchni o tym samym rozmawiały. Wszyscy zebrali się w salonie, aby wspólnie podjąć decyzję.
I tak po kilkudziesięciu minutach zjawiła się policja w ich mieszkaniu, aby zebrać zeznania. Następnie została podjęta decyzja o tym, że wszystkie patrole w mieście poszukują i Pawła i Antoniego. Na telefon Julki i Nikolaya został założony posłuch i wszystko inne, co pomaga namierzyć telefon dzwoniącego. Cały salon został zmieniony na siedzibę dowództwa.
Ignaczak z Penchevem starali się zdobyć pieniądze. Ale to nie było tak łatwe jak się mogło wydawać. O tej porze banki były pozamykane. A wypłata takiej gotówki z dnia na dzień a nawet tego samego dnia graniczy z cudem.
Nastała noc, która powinna przynieść uleczający sen. Tak nie było. Przez całą noc w mieszkaniu Nikolaya świeciło się światło. Nikt nie myślał o śnie. Julka modliła się o to, by chłopcu nic się nie stało.
W końcu o 6 rano pojawiła się wiadomość od jednego z patroli…
------------------
No i jest 14 rozdział! Winę za to że rozdział dopiero dziś ponoszą takie osoby jak: Dżoana, Sylwia, Ola, Kasia! :D
Wszyscy co czytają to komentują!
Tradycyjnie zapraszam na fb i do obserwowania bloga!
A nowy rozdział we środę 1.07!
Miłych wakacji wam życzę! Wypocznijcie dobrze!
Do następnego!
Marcyśka