Każdy w pewnym momencie swojego życia marzy o rodzinie. O kochającej bliskiej osobie, o dzieciach. O tak zwanej stabilizacji życiowej. Moje marzenie, wiem na pewno zostanie zrealizowane, ale tylko w połowie... Wielkie ideały mojego życia, sprawiły że codzień będę tęsknić za nim, ale jednocześnie będę kochać matczyną miłością. Maleństwo, które powinno mieć matkę i ojca, bedzie wychowywane bez ojca. To jego decyzja, której w żaden sposób nie chce zmieniać. Nie to nie...
Wysiadałam z autobusu, wracając z pracy. W torebce miałam dowód, który zmieni całe moje dotychczasowe życie. Przekreśli wszystko, ale jest wszystkim co mam.
Niepewnie weszłam do bloku. Wiedziałam jakie zdanie o dzieciach ma Paweł. Kategoryczne nie. Mimo wszystko musiałam mu powiedzieć. W drżących dłoniach trzymałam wyniki badań. Serce biło szybko z przerażenia. Jeszcze jedno piętro i raczej dotrę do piekła niż do nieba. 2 lata związku za kilka chwil przepadnie. Nie wierze w to, że chłopak zmieni zdanie. Nie wierze w to, że jedno czarno-białe zdjecie zmieni jego poglądy o 180 stopni.
Weszłam do naszego mieszkania. Chłopak jak zwykle grał na komputerze. Wokół niego były porozrzucane puszki po coli, brudne naczynia, których nigdy nie sprząta po sobie, brudne ubrania... To jego pokój, i ja nie mam prawa w nim nic zmieniać.
- Hej, możemy porozmawiać?- spytałam cicho.
-Za chwile.
- Nie za chwile, tylko teraz.- powiedziałam z naciskiem.
Zatrzymał grę, wstał od komputera i wyminął mnie udając się do kuchni.
- No to o czym chcesz porozmawiać.
- Jestem z tobą w ciąży.- powiedziałam szeptem, serce biło jak oszalałe. Zamknęłam oczy, bojąc sie dostać w twarz od niego.
- Co powiedziałaś?!
- Że jestem w ciąży! - krzyknęłam pewniej prosto w jego twarz.
- Nie, żadnych dzieci! Albo to coś usuniesz, albo z nami koniec!
- Wiesz, że dla mnie wybór jest jasny.
- To bardzo dobrze. Jutro dostaniesz pieniądze na zabieg, poszukamy lekarza, i wszystko bedzie dobrze.
- Ty siebie słyszysz? Nie bedzie żadnej aborcji! Odchodzę od Ciebie! Nie będę żadnym zabójcą dziecka, którego ojciec jest nieodpowiedzialnym dupkiem! - krzyknęłam, opuściłam pomieszczenie, poszłam do pokoju. Pakowałam torbę z ubraniami, po moich policzkach płynęły łzy. Wzięłam co moje, i wyszłam z mieszkania. Trzęsącymi sie dłońmi zadzwoniłam do mamy, powiedziałam jej, że przyjadę. Miałam zacząć lepsze życie, a skończyłam je w gorszej sytuacji niż zaczęłam, sama z dzieckiem. Dam sobie radę, muszę to sobie udowodnić. Pojechałam taksówką na dworzec. Wsiadłam w autobus i wróciłam do Rzeszowa.
----------------------
Obiecany prolog dla Was na niedzielne popołudnie ;)
Mam nadzieje, że Was zachęci do zaglądania tutaj i czytania ;)
Komentujcie!
Zapraszam na mój fb:
Nowy rozdział pojawi się w sobotę 28.03.
Marcyśka :D
Super się zaczyna, bardzo ciekawie to opiałaś. Proszę dodaj jedyneczkę szybciej ;3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak spikniesz Julkę z Niko xD Dziewczyna podjęła prawidłową decyzję. Woli sama stanąć na wysokości zadania niż "pozbyć się problemu" ja uważa ojciec dziecka.
Zastanawia mnie czy ten cały Paweł jest odosobnieniem któregoś z siatkarzy, czy jest zwykłym człowiekiem? Nie wiem dlaczego, ale odrazu na myśl przyszedł mi Zati xD
Pozdrawiam i życzę weny ;**
Paweł to zwykły śmiertelnik :)
UsuńMoże w piątek wieczór wstawię 1 :p
To zależy od tego, czy przeżyję po publikacji epilogu :p
Zaciekawiłaś mnie i zostaję do samiutkiego końca bo wydaje mi się, że może być bardzo ciekawie tutaj ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Zaczyna się ciekawie i zostaję, bo na serio warto :) Lubię takie opowiadania typu samotnej matki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na sobotę ^_^
Świetnie się zaczyna :D
OdpowiedzUsuńU Ciebie to zawsze jest ciekawie i fajnie :**
Będę czekać na następny, dawaj szybciutko następny :-)
Pozdrawiam! ;***