"I nie dziwią mnie te konflikty zbrojne,
Podziwiam siłę w znoszeniu niepowodzeń.
I tylko w głowie pozostanie zamęt,
Gdy przez kraty zobaczysz, że nic nie wskórałeś!"
Verba- Choć może się nie udać
Julka powoli przysypiała na ramieniu Nikolaya. Mimo to od razu budziła się i chcąc odgonić sen kręciła głową. Minuta biegła jak godzina, a każda godzina wydawała się nie mieć końca. Jakby uparcie chciała się zatrzymać i nigdy nie powiedzieć tego co ma się wydarzyć.
W końcu o 6 rano pojawiła się wiadomość od jednego z patroli. Paweł został zatrzymany, gdy wychodził ze sklepu spożywczego w centrum Rzeszowa. Ale śladu Antoniego dalej brak.
Kolejne godziny przesłuchań Pawła nie przynosiły rezultatów. Chłopak w zaparte milczał. A przecież każda kolejna minuta decydowała o tym, czy chłopiec przeżyje.
Niewierząc w jaką kolwiek siłę policji, po raz kolejny Nikolay zebrał swoich kolegów i postanowił na własną rękę szukać chłopca. Podzielili się tak jak ostatnio. Niektórzy będąc realistami uważali, że to nic nie da, ale mimo to postanowili pomóc koledze z drużyny.
Julka cały czas siedziała na kanapie w salonie, a w dłoniach trzala zdjecie chłopca. Był na nim on i ona, uśmiechnięci patrzyli do obiektywu aparatu jedząc latem lody. Byli zwyczajnie szczęśliwi, mimo że byli sami. To było w sierpniu, a teraz co? Ma partnera, ale syna ktoś jej zabrał. Gdyby miła wybierać miedzy Antkiem a Nikolayem, odpowiedz jest prosta. Wybrałaby bez zastanowienia syna, którego kocha bardziej niż kogokolwiek. W głębi serca miała nadziję, że tan horror się skończy i nigdy, ale to nigdy nie bedzie musiała wybierać.
Przejechała palcem po uśmiechniętej twarzy syna, a do oczu napłynęły łzy. Sama nie wiedziała, skąd ich tyle ma. Powili zaczęło brakować jej sił, ale nie była w stanie ani nic zjeść, ani pójść spać, mimo że Nikolay ją oto kilkakrotnie prosił.
Iwona z Krzyśkiem byli, a to dla Niko i Julki znaczyło naprawdę dużo.
*
Mój brzuszek. Boli mnie mój brzuszek. I głowa i wszystko mnie boli. I jest mi tak strasznie zimno. Ja chcę do mamy! Do mojej kochanej mamusi. I do Nikolaya.
Leżę na brudnej podłodze w jakimś malutkim domku. I nie mam sił. Ten pan był cały czas ze mną. A teraz gdzieś poszedł. Ja się go boję. Bardzo boję. On mnie mocno uderzył, i potem usnąłem. I teraz się obudziłem. Podnoszę głowę i patrzę gdzie jestem, ale zaraz opadam bo cały świat wiruje mi przed oczami. Boję się. I chcę do mamy! Muszę iść do mamy! Powoli wstaję z miejsca, ale moja głowa! Tak bardzo mnie boli! I chyba za raz zwymiotuje! Coś dziwnego dzieje się w moim brzuszku. I wszystko co tam miałem to wypada mi przez buzię. Wymiotuje. Do oczu napływają mi łzy. Ja nie chciałem! Jak ten pan wróci, to na pewno będzie krzyczeć! I mnie zbije! Ja chcę do mamy! Ona zawsze taka ciepła jest, a mi tak zimno.
Próbuje jeszcze raz wstać, ale nie dam rady. Nie chce tu być, chce do domu.
Na czworaka czuje się lepiej. A najlepiej to leżąc. Ale tu tak zimo! Nie moge tu leżeć.
Idę kilka kroków. Zmęczony nimi kładę sie na zimnej podłodze. Mamuś!
Zbieram w sobie siły i idę. Powoli krok za krokiem. Wychodzę z domku. Ziemia jest zimna, i bolą mnie rączki. Zatrzymuje się i szukam rękawiczek. Nie ma. Muszę iść. Chowam ręce do kurtki. Mama bedzie krzyczeć, że kurtka brudna, ale ja jej powiem, że mi było zimno w rączki. Przeproszę. Pogniewa się na mnie, ale jej przejdzie. Powolnymi krokami dotarłem do bramki. Jest zamknięta. Pod nią jest dziura, która zrobiły auta. Próbuje się tedy przedostać na druga stronę. Powoli to robię.
Nie mam sił. Wszystko mnie boli. Tak bardzo chce mi się spać. Chyba pójdę spać. A jak się wyśpię, to pójdę do mojej mamusi. Powiem jej, że ją kocham. Ale teraz idę spać.
*
Mijały kolejne minuty. Ani od policji ani od Niko Julka nie miała żadnych wieści. Teraz było gorzej, ponieważ Antoś był gdzieś sam. I nie wiedziała czy żyje, jak się czuje, gdzie jest. Te myśli ją najbardziej raniły. Nie mogła przestać myśleć o swoim synu. To byłoby podłe z jej strony.
Chłopaki przeszli cały Rzeszów, wzdłuż i wszerz. Ani najmniejszego śladu chłopca. Ta bezsilność była najgorsza. Bo na prawdę chcieli, ale szukali po omacku. Mieli nadzije, ale chyba ona minęła się ze szczęściem.
Suchaj, może to absurdalne, ale byliście na ogródkach działkowych? Wiesz, na filmach, czy serialach to właśnie tam są rożne dziwne akcje.- zatelefonował Krzysiek do Nikolaya.
Może... Sprawdzić nie zaszkodzi. A jak się Julka trzyma? Pewnie mnie nie posłuchała i nie poszła spać?
Siedzi cały czas na kanapie i trzyma zdjecie w ręce. Stary, znajdźcie go, bo ja nie chce wiedzieć, co bedzie jeśli Antka nie znajdziecie.
Weź mi nawet o tym nie mów!
Dobra ja kończę.
Nara.
Niko rozliczył się i schował telefon do kieszeni. Oznajmił Marko i Piotrkowi o podpowiedzi Igły. Wszyscy uznali, że to dobry pomysł. Wsiedli do samochodu Piotrka. Niko wyciągnął mapę Rzeszowa i zaczął ją dokładnie analizować, szukając miejsc, o których mówił Krzysiek. W całym Rzeszowie i okolicach bylo 5 takich miejsc. Jazda od jednego do drugiego niewiele przynosiła. Kończyło się to zazwyczaj zamknietą bramką i brakiem żywego ducha w okolicy. Mimo to przechodzili przez płot i szukali chłopca.
Zbliżała się godzina 12. Resztki nadziei gościły w sercu Nikolaya. Skoro w 4 z 5 miejsc chłopca nie było, to jakie jest prawdopodobieństwo, że w 5 będzie? Raczej małe.
Kiedy podjechali pod główna bramę Nikolay dostrzegł bezwładnie leżące coś. Ni to stare pląsające się dziecięce ubranie, ni to cokolwiek innego. Piotrek zaparkował samochod. Wszyscy z niego wysiedli. Niko szedł ze spuszczoną głową, patrzac tylko na czubki swoich butów. Już miał kopnąć to cos, gdyż w ostatniej chwili spojrzał, że to Antek.
Chłopaki, Antek tu leży! Dzwońcie po karetkę!- krzyknął do reszty. Oni spojrzeli na niego powątpiewając w prawdziwość jego słów. Po przyjściu paru kroków bliżej Nikolaya dostrzegli chłopca.
Chłopiec był nieprzytomny, na szczescie sam oddychał, ale to był bardzo słaby oddech. Nikolay ściągnął swoją kurtkę i okrył nią chłopca. Starał się obudzić chłopca, ale bez skutecznie. Piotrek i Marko takze ściągnęli swoje kurtki, którymi jeszcze szczelniej Nikolay okrył chłopca.
Po kilkunastu minutach przyjechała karetka. Antka zabrano od razu do szpitala. Lekarz stwierdził wychłodzenie organizmu i możliwy uraz wewnętrzny. Wszystko inne miają wykazać szczegółowe badania w szpitalu.
Kiedy karetka odjechała, Nikolay podskoczył radośnie. Kumple poklepali go po plecach, ciesząc się jego szczęściem. W końcu zadzwonił do Julki.
Dziewczyna na wieść, że jej syn się odnalazł popłakała się, ale tym razem ze szczęścia.
Dobra wieść szybko się rozeszła. Zawodnicy postanowili, że jak to tylko bedzie możliwe to bedą odwiedzać chłopca.
Julka szybko przebrała się w lepsze ciuchy. Poprawiła włosy, zrezygnowała z makijażu. Zabrała wszystkie potrzebne dokumenty. Wybiegła z bloku w momencie, kiedy Piotrek parkował pod klatką.
Nowakowski przywiózł Niko i Julkę do szpitala. Chłopiec był operowany, a rodzice, w sumie rodzice, czekali na wieści o stanie zdrowia Antka.
---------------
Chyba to jest ostatni rozdział.... :( jeszcze tylko epilog przed nami!
Mam nadzije, że nie ma tu błędów, a jeśli są to przepraszam! Rozdział pisany na telefonie, bo... Zapomniałam, że dziś środa i trzeba napisać rozdział! Takie rzeczy to chyba tylko ja potrafię!
No, ale mniejsza z tym. Komentujcie jak Wam się podoba rozwój sytuacji! Wiadomo, że "happy and" musi być :D
Zapraszam do obserwowania bloga i na fb:
I widzimy się w sobotę!
I na meczu i na blogu :D
I w piątek też :p
Do następnego!
Marcyśka